sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 6

 PRZEPRASZAM ALE DLACZEGO PRZY 16 OBSERWATORACH MAMY 2 KOMENTARZE ? COŚ MI TUTAJ NIE PASUJE PRZEPRASZAM BARDZO. :)


Powinnyśmy stąd wyjechać.
Zacząć żyć.
Iść przed siebie, nie wracać do przeszłości. Nie wmawiać sobie, że czegoś nie da się zrobić. Nie ma rzeczy niemożliwych. Wystarczy uwierzyć, w ludzi, w życie, w siebie. Trzeba gnać do przodu i nie skręcać w niepotrzebne ścieżki. Nie ma sensu się gubić, szukać wyjścia z trudnych sytuacji i zbyt skomplikowanych. Jesteśmy za młodzi na problemy. Nie przejmujmy się.
Żyjmy.
Kochajmy.
Bawmy się.

Powrót do rzeczywistości

Siedziałam w bujanym fotelu przykryta kocem z kubkiem w dłoniach. Co jakiś czas popijałam ciecz. Przyglądałam się chmurom. Rozmyślałam o dniach spędzonych w Otchłani. O tych 14 dniach, spędzonych z Niall'em i Liam'em. Dzisiaj wigilia. Najlepszy czas na spędzenie ich z rodziną. Nie chciało mi się ruszać. Dani odsypiała na moim łóżku. Po chwili poczułam coś ciepłego na ramionach. Odwróciłam się i ujrzałam mojego ojca. Położył mi ręce na ramiona. Poruszyłam się dając mu do zrozumienia, że nie chcę aby mnie dotykał.
- O siedemnastej macie być w jadalni - oznajmił chłodnym głosem i wyszedł. Jak tylko wróciłyśmy nie odzywał się do mnie, nie próbował porozmawiać, nic. Zero jakiegokolwiek kontaktu.Zranił mnie.
Zranił tak bardzo.
Bardziej niż sztylet wbity w serce.
Bardziej, niż pierwsze zerwanie.
Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w cisze. Poczułam wiatr na moim prawym policzku.
Archanioł.
- Czego chcesz Ardiuszu ? - spytałam nie podnosząc powiek.
- Wiemy, że coś łączy Cię i Danielle Peazer z Demonami. Zerwij jakikolwiek kontakt bo inaczej Bóg Cię ukarze - ostrzegł groźnym tonem.
- A jeśli o Bogu rozmawiamy to gdzie on niby jest ? - przyłożyłam kubek do ust i upiłam łyk herbaty.
- Jak śmiesz ! - wykrzyczał.
- Ciszej nie widzisz, że Danielle śpi ? - warknęłam i spojrzałam na Archanioła stojącego niedaleko mnie.  Zdenerwowany Anioł zniknął we mgle. Kątem oka spojrzałam na zegarek. Jeszcze trzy godziny. Męczące godziny.


Magicland♡ " Lekki powiew wiatru ruszał różami i trawą. Siedzieliśmy na środku polanki, jeśli można tak nazwać miejsce z samymi różami. Chłopak brzdąkał na gitarze i cicho nucił piosenkę. Lekki uśmiech rozświetlił moją twarz. Prócz tego miejsca zakochana byłam jeszcze w polanie " Czerwonej Piękności" to ta gdzie oficjalnie zrozumiałam, że może nie będzie tutaj tak źle.
- Dlaczego się uśmiechasz ? - zapytał niespodziewanie Niall.
- Myślę o Czerwonej Piękności mój koniu - odparłam. Doskonale wiedział o co chodzi. Powiedziałam mu o tej nazwie jak tylko wróciliśmy do ośnieżonego pałacu. Nienawidzenie kogoś, za nie powiedzenie prawdy tylko omijanie jej tak bardzo jak tylko się da mija się z pewnymi stwierdzeniami.
- O czym myślisz ?
- W sumie to o wszystkim, co się dzieje - odparłam i uśmiechnęłam się lekko do chłopaka. Zaczął grać zdecydowane takty dokładając jakieś słowa. Nie znałam jej.Przymknęłam oczy i położyłam się po długości na miękkiej trawie. Wiatr wiał i plątał kosmyki włosów.


You'll never love yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but i want you to
If i let you know, I', here for you, maybe you'll love yourself
Like I love you. 

- Nie wiedziałam, że śpiewasz - zaczęłam kiedy tylko Horan skończył.
- Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz - odpowiedział z kokieteryjnym uśmieszkiem. Parsknęłam śmiechem.
- To brzmiało jak groźba - puściłam mu oczko i zerwałam różę. "

Wstałam z wygodnego krzesła, odstawiając kubek na stoliku. Dani zniknęła zostawiając karteczkę z informacją, że będzie czekać o 16:30 przy moich drzwiach. Skierowałam się do łazienki by wziąć prysznic. Po drodze zgarnęłam ubrania. Rozebrałam się z domowych ubrań i wskoczyłam pod szybki prysznic. Dokładnie umyłam głowę i ciało, na koniec spłukując pianę. Zawinęłam ciało w ręcznik i drugim zaczęłam przecierać włosy. Nałożyłam trochę pianki i zaczęłam je suszyć. Zostawiłam je wilgotne i podłączyłam prostownicę. Umyłam zęby. Wciągnęłam na ciało bieliznę i wsunęłam na siebie ciuchy. Przejechałam kilka razy po włosach prostując je. Spinając przednie pasma z tyłu ozdobną kokardą. Wzięłam się na makijaż. Przeciągnęłam mascarom po rzęsach. Wsadziłam ciemne soczewki do oczu i przyjrzałam się sobie. Wyjęłam z szafki czarne obcasy i stanęłam przed lustrem. Całość całkiem dobrze wyglądała. Popsikałam się perfumami. Zerknęłam na zegarek wychodząc z pokoju, łapiąc jeszcze telefon. Danielle czekała na mnie przed drzwiami. Wyglądała cudownie ! Razem weszłyśmy do wielkiej jadali o jasnych barwach. Ciemny długi stół okryty czerwonym obrusem idealnie komponował z orzechowymi ścianami. Miejsca oznaczone były karteczkami z imionami. Jakby  nie można było zająć miejsca które się chce. Zobaczyłam, że niektóre imiona Archaniołów były wytłuszczone. Układały się w jedno słowo ;
Otchłań
Otworzyłam szeroko oczy i szturchnęłam dziewczynę w ramię. Spojrzała na mnie, a ja wskazałam głową na znalezisko.
- Co do ..- wyszeptała. Pociągnęłam ją za rękę i zajęłyśmy nasze miejsca czekając. Do godziny rozpoczęcia wigilii zostało 20 minut. Osoby do pomocny tzw. kelnerzy wnosili coraz to nowsze potrawy. W pewnym momencie w oczy rzucił mi się znajomy chłopak, a zaraz po nim drugi/ Wyglądali jak nie oni. Ciemne skrzydła zmienione na białe. Bardzo łatwo rozpoznałam Niall'a. Zdradził go kolczyk w wardze.
- Oni tutaj są - szepnęłam do przyjaciółki
- Jak ? - rozglądnęła się i nagle zastygła. Li puścił jej oczko i zniknął za drzwiami. Wypuściłam powietrze i upiłam łyk wina, które przed chwilą zostało rozlane.
- Udanych świąt kochani ! - wygłosił  głównym Archanioł unosząc kieliszek ku górze.

~*~

Ściągnęłam obcasy, rzucając je do szafy. Rozpięłam pierwsze guziki koszuli i związałam włosy w wysokiego kucyka. Odwróciłam się z zamiarem wzięcia piżamy jednak mój wzrok spoczął na osobie śpiącej na moim łóżku. Był całkowicie spokojny. Na pewno spał, mogłam to wyczuć. Westchnęłam i sięgnęłam po koszulkę z szafki. Wzięłam szybki prysznic zmywając z siebie cały makijaż. Wytarłam się do sucha i w koszulce podeszłam do łóżka. Chłopak nawet nie drgnął, gdy wspięłam się na nie i położyłam obok niego. Zamknęłam oczy i usnęłam z uśmiechem na ustach. Gdy obudziłam się kilka godzin później, poczułam na swojej skórze prawdziwy dotyk i szum pożądania we krwi. Oddech połaskotał moje, zasypywane delikatnymi pocałunkami ramię, sprawiając, że przez moje ciało przebiegły rozkoszne dreszcze. Gdy się poruszyłam place Nialla przesunęły się z mojego biodra na brzuch i przebiegły w górę pod koszulką. Oddech uwiązł mi w gardle z oczekiwania. Napięcie wstrząsało każdym moim mięśniem, więc gdy jego kciuk potarł nabrzmiały sutek, czułam się tak jakbym miała zaraz wybuchnąć. Przez kilka sekund nie byłam w stanie oddychać z powodu niewiarygodnej siły spalającego mnie pragnienia.
- Masz pojęcie, jakie to frustrujące obudzić się obok pięknej kobiety – powiedział ze zmysłową intonacją i swoim miękkim głosie – i odkryć, że jest się całkowicie ubranym ?
- Dla kogoś zdeterminowane ubrania nie są żadną przeszkodą – Obróciłam się by na niego spojrzeć. Jego jasne włosy były wilgotne, a twarz zaczęła przypominać tę, o którą niektóre anioły mogłyby się pobić. Przebiegłam palcem po jego ciągle wilgotnym policzku, obrysowałam opuszkiem zarys jego ust.- Jak się czujesz ?
- Napalony jak cholera – Jego usta rozchyliły się, wciągając moje palca do wnętrza i ssąc go delikatnie. Oczekiwanie sięgnęło zenitu. Nie mogłam się już doczekać, aż spróbuje innych części mojego ciała w ten sam delikatny sposób – A ty ? – podjął po upływie kilku chwil .
- W porządku – odparłam leniwie uśmiechając się.
Jego dłoń znów spoczęła na moim biodrze. Ciepło dotyku rozeszło się po mojej skórze jak fala , sprawiając, że całe moje ciało poruszył przyjemny dreszczyk. Chciał, aby nasza miłosna sesja była długim i powolnym uwodzeniem wszystkich zmysłów. Przepływało między nami silne pożądanie.
- O czym teraz myślisz ?
- O tym.
Jego dłonie objęły moją szyję, palce wsunęły się we włosy, gdy zgarnął moje usta w posiadanie. Całowaliśmy się tak, jakby od tego zależało nasze życie. Po chwili długiej jak cała wieczność oderwaliśmy się od siebie, żeby zaczerpnąć powietrza. Gwałtowne bicie mojego serca, któremu towarzyszył wzburzony szum krwi w ciele, zagłuszało ciszę. Znów mnie pocałował. Jeżeli miałam w sobie choć odrobinkę samokontroli, właśnie została całkowicie i nieodwracalnie zmiażdżona przez siłę tego pocałunku. I przez kryjącą się w nim pasję.
Popchnęłam go do tyłu.; upadł na plecy, wspięłam się na niego przyjmując go w sobie w najbardziej prymitywny sposób. Jęknął, a jego dłonie zjechały po moich biodrach przyciskając mnie do swego ciała. Wygięłam się w łuk, wtórując mu jękiem gry wypełnił moje wnętrze. Było tak jakbym odnalazła ten jedyny właściwy element układanki, jedyny fragment zaprojektowany tak żeby wypełnić przestrzeń którą byłam.
Zaczął się poruszać i myślenie stało się dla mnie niemożliwe. Jedyne, co mogłam zrobić, to poruszać się razem z nim, delektując się i ciesząc przepływającymi przeze mnie wrażeniami.  Wtedy Niall podniósł się i usiadł oplatając moje nogi wokół swoich bioder tak, że siedziałam mu teraz na kolanach, nabita na jego twardy członek. Ściągnął ze mnie koszulkę.  Moje piersi rozpłaszczyły się na jego torsie, a spojrzenie jasnych oczu zwarło się z moim, rozpalając nie w sposób, o którym nigdy nie sądziłam, że jest możliwy.
- Chcę cię całować, gdy będę w tobie dochodził – warknął.
Słowa ledwo zdążyły wyjść z jego ust, a już byłam przy nim całując go i smakując. Oplotłam ramiona wokół jego szyi, przyciskając go do siebie blisko gdy się we mnie poruszał. Moje ciało drżało, wstrząsane rozkosznymi doznaniami. Zacisnęłam uda wokół jego bioder. Napięcie narastało do momenty w którym poczułam się tak mocno naprężona, że tylko krok dzielił mnie od wybuchu. A potem wszystko pękło, a ja wiłam się i jęczałam wstrząsana intensywnością orgazmu. Jego pocałunek stał się równie dziki, co ruchy jego ciała, usta Nialla ześlizgnęły się z moich warg  i wbił w zęby w skórę mojej szyi. Szarpnęłam się odruchowo, gdy poczułam jak zagłębiają się we mnie. Gry dreszcze rozkoszy ustały , ujął moją twarz w swoje dłonie i pocałował mnie czule. 

________________________________


Wiiiiitam ♥ 
Przepraszam za zepsucie umysłu i wszystkich innych elementów życiowych zboczeńce jedne ! 
Miłego do zobaczenia ! 

S & P ♥

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 5

Śmierć może być przyjemna jeśli jej chcemy.
Przejście na drugą stronę może nam pomóc.
Istnienie dobra i zła jest tylko wyborem.
Kiedy widząc spadającą gwiazdę myślisz życzenie nie koniecznie jest to "gwiazda "
Może być to meteoryt lub po prostu niewidzialny Anioł lub Demon Ciemności.
Istnienie porównuje się jako szansę na lepsze życie, które czasami zmienia się
w coś innego niż " szansą na lepsze życie "
Ale może poznajmy trochę inną stronę magii ?

Dzień 3 Męczarni W Otchłani 

(Niall)
Gorąco bijące od drugiej osoby było przyjemnie, inne, odmienione. Powolnie podniosłem głowę i ujrzałem brunetkę leżącą na mojej klatce piersiowej i oddychającą równomiernie. Promienie słoneczne wpadały przez okno i budowały różne wzory na ścianie i suficie.
- Jadey wstawaj - wymruczałem do ucha brunetce. Wgłębiła bardziej twarz w kołdrę odrywając się od hałasu i światła. - No proszę Cię. - szturchnąłem ją lekko.
- Odwal się Niall. - walnęła mnie skrzydłem po twarzy.
- To bolało - mruknąłem smutny. W zamian za moje marudzenie przesunęła dłonią wzdłuż mojego boku. Zamruczałem, kiedy składała delikatne pocałunki. Przygryzała skórę i pozostawiała po sobie ślady w postaci malinki.
- Pasuje ? - zapytała pochylając się nade mną. Przysunąłem ją unosząc i usadawiając na moich biodrach.
- Nie licz na to. - zeszła ze mnie i odeszła w stronę okna. Ciche warknięcie wydobyło się z mojego gardła. Wyczłapałem z łóżka i po cichu podszedłem do Thirlwall. Przytuliłem ją od tyłu. Zacząłem obsypywać jej szyję mokrymi pocałunkami. Złapała mnie za kark odwracając się przyległa do mnie ustami. Pocałunek był pełen pożądania i podniecenia. Zasłoniła całe okno czarnymi skrzydłami.  Rozsunąłem jej nogi stając pomiędzy nimi. Powoli wsuwałem ręce pod jej koszulkę kiedy drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem. Dziewczyna spięła się i odepchnęła mnie od siebie.
- Cześć Louis - uśmiechnąłem się lekko, chwyciłem koszulkę leżącą na boku.
- Siemka gołąbeczki. - uśmiechnął się szeroko. - Widzę , że przeszkodziłem.
- Nie. - wydukała Jade , składając skrzydła. - Wcale.
- Fajne malinki Bro. - zaśmiał się brunet. - Sam sobie zrobiłeś?
- Spierdalaj Tommo. - wysyczałem , przekładając bluzkę przez głowę. Podszedłem do Jade, łapiąc ją za rękę. - Jest jakiś konkretny powód dla którego wszedłeś do mojego pokoju?
- Idziecie na spacer? - zapytał. - Li i Danielle śpią , to pomyślałem o was. Nigdy nie byłaś w Otchłani , nie?
- Jak mogłabym być? - zaczęła wymachiwać rękoma. - Zostałabym pożarta....przez was.
- Podobałoby Ci się. - szepnąłem jej do ucha, przygryzając płatek. Przewróciła oczami , podchodząc do mojej szafy. Otworzyła ją wyjmując z niej ubrania.
- Idę się przebrać. - rzuciła na odchodne wchodząc do toalety.
- Niall czy ty jesteś poważny? - zaczął przyjaciel. - Nie rób jej nadziei.
- Nie robię. - odburknąłem. - Poza tym Co Cię to interesuje?
- Pamiętasz co Amelia mówiła? - zagroził. Przewróciłem oczami na jego zbędny komentarz. Jak się zauroczy to i się od uroczy. Proste i logiczne. Wyszła z łazienki przebrana. Rzuciła koszulkę, która służyła jej za piżamę na łóżko. Związała włosy w wysokiego kucyka. Louis wpatrywał się w nią jak zaczarowany. Wysunąłem do niej rękę. Uśmiechnęła się i ją chwyciła.
- Idziesz z nami czy co ? - zapytała, przewiercając go wzrokiem. " Sto sposobów Louis" - usłyszałem jej myśli i wybuchnąłem śmiechem. Przymknęła powieki i wzięła głęboki oddech.
- Sorry Lou muszę z nią porozmawiać więc pójdziemy już - pociągnąłem dziewczynę. Kąciki jej ust drżały. Rozbawiłem ją, spławiając Tommo. Wsunęła kurtkę na ramiona i uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. Zatrzymała się kilka kroków za mną pod pretekstem zawiązania buta. Po chwili poczułem ciężar na plecach.
- Wio koniku - położyła ramiona na moich barkach. Przeszliśmy przez mnóstwo śniegu, aż stanęliśmy na pograniczu
- No aniołku ty pierwsza. - ponaglałem ją. Ostrożnie stawiała każdy krok, aż w końcu odnalazła się w najpiękniejszym miejscu w całej Otchłani. Zrzuciła z ramion kurtkę i zaczęła biegać między kwiatami. Lekki wiatr wiał i zwiewał jej włosy. Ukucnęła zbierając parę kwiatków, a potem spokojnym krokiem ruszyła w moją stronę z wiankiem.
- Oficjalnie mianuję Cię moim koniem, który będzie na każde moje wezwanie każdego dnia. Obiecujesz ? -zapytała. Obniżyłem głowę i powiedziałem jedno słowo.
- Obiecuję. - założyła na moją głowę ozdobę i klasnęła w ręce. Najlepiej rozpoczęty poranek jaki kiedykolwiek miałem.

~*~

(Danielle)
Poczułam jak coś ciężkiego ląduje na mnie. Otworzyłam oczy, przecierając je. Ciężko było mi oddychać.
- Liam , zejdź ze mnie. -szepnęłam , szturchając go lekko.W odpowiedzi mruknął coś pod nosem.
- Ważysz swoje. - wydusiłam. Wymruczał jakąś mało konkretną odpowiedź i przysunął moje ciało do siebie.
- Śpij dalej. - polecił. Przewróciłam oczami , odklejając ręce chłopaka od mojego ciała.
- Wstajemy. -zarządziłam. - Pokażesz mi Otchłań.
- Po co? - otworzył oczy , bacznie mnie obserwując.
- Chce ją po prostu zwiedzić. - wzruszyłam ramionami. - Czy to problem zabrać mnie na spacer?
- Nie. - zaprzeczył , mierzwiąc włosy. - Mi pasuje.
- To dobrze. - uśmiechnęłam się szeroko. Wstałam przeciągając się. Podeszłam do szafy , wyciągając z niej ubrania. Weszłam do łazienki , przebierając się. Przeczesałam swoje loki , przemywając twarz wodą.
- Jestem gotowa. - ogłosiłam, wracając do pokoju. Wzięłam poduszkę leżącą na podłodze i cisnęłam nią w Liama. - No wstaawaj !
Przekręcił się na drugi bok i wymruczał kilka przekleństw. Przeszłam na drugą stronę łóżka. Pogłaskałam jego policzek przejeżdżając po włosach. Musnęłam jego usta. Odsunęłam się kawałek i zobaczyłam jak chłopak otwiera zaspane oczy. Przetarł je i spojrzał na mnie.
- Leniwiec - zaśmiałam się i podeszłam do okna.
[...]
- Gdzie idziemy ? - zapytałam 10 raz kolei. Chłopak zrezygnowany pokręcił głową i stanął.
- Jesteśmy - pokazał ręką abym przeszła. Ujrzałam piękne miejsce całe w odcieniach czerwieni, różu i jasnego zielonego. Wszystkie barwy porastały jakąś budowlę. Wyglądała na starą z łukami w stylu gotyckim. Ramy pozostałości po witrażach. Niebo pokryte lekkimi chmurkami. Sama w sobie pozostałość przypominała kawałek jakiegoś zamku.
- Wow. - wydusiłam. - Ślicznie tutaj jak na Otchłań.
- To nie piekło. - odparł. - Każde miejsce ma swoje plusy jak minusy.
- Przyznam , że już mi się podoba. - uśmiechnęłam się lekko. - Możemy gdzieś usiąść?
- Okno. - kiwnął głową. Zasiadłam na ruinie , przyciągając kolana do siebie. Chłopak , oparł się obok mnie plecami.
- Danielle powiedz mi coś o sobie. - Liam przerwał niezręczną ciszę. Wypuściłam powietrze , mówiąc:
- Jestem Danielle Peazer i mam 20 lat. Interesuje się magią , tańcem i gotowaniem. Jestem miła , pogodna oraz pomocna.
- Zapomniałaś dodać , że skromna. - zaśmiał się. Prychnęłam rozbawiona.
- I to chyba tyle. - wzruszyłam ramionami. - Coś jeszcze?
- Singielka? - wypalił. Przewróciłam oczami.
- Tak Romeo. - Jestem wolna i nadal czekam na tego jedynego.
Nie koniecznie na białym koniu.
Nie musi być rycerzem.
Powinien być dla mnie.
Ze mną.
Po prostu być. Odwróciłam głowę i napotkałam zmartwione spojrzenie bruneta. Czekaj ZMARTWIONE ?
Uśmiechnęłam się lekko i zmieniłam pozycję. Wyciągnęłam nogi przed siebie.
- Więc studiujesz coś ? - zadał kolejne pytanie.
- Nie, ale chciałam niestety ta na górze nie wyraziła zgody na to bo jestem jaka jestem - przewróciłam oczami. Chłopak zaśmiał się dźwięcznie. - ile jest takich miejsc jak to ?
- Wiele. Jesteśmy w Otchłani gdzie wszystko istnieje, a lawa nie jest gorąca. - wzruszył ramionami.

~*~

(Zayn) 
Krzyczałem na siebie w myślach. Jak mogłem być tak głupi i pozwolić jej wtedy odejść. To ja bym był na miejscu Nialla. Wolałbym aby to na mnie wpadła lub cokolwiek innego. Aby to mnie pierwszego poznała. Gwałtownie wstałem z kanapy na której siedziałem. Muszę coś wymyślić. Ona będzie moja. Zatrzepotałem skrzydłami ze złości. Warknąłem pod nosem.
- Siema stary. - przywitał mnie Louis. Prychnąłem pod nosem. - Co jest?
- Nic co mógłbyś zrozumieć. - odparłem. - Gdzie dziewczyny?
- Liam i Niall się nimi zajęli. - zaśmiał się. - Już chyba wiem o co chodzi. Słodziutka , malutka Jadey niestety przebywa poza pańskim zasięgiem panie Malik.
Walnąłem go skrzydłem.
- Nic Ci do tego. - syknąłem, łapiąc go za koszulę. Brunet tylko się zaśmiał. - Gdzie ona jest?
- Na spacer wyszli. - wzruszył ramionami. - Nie sądzę , aby była tobą zainteresowana.
- Nie znasz jej. - odpowiedziałem.
- Ale znam Nialla. - walnął się na sofę. - On ma już ją w garści. Uwierz.


____________________

Więc tak sama nie wiem skąd wziął się zdechły kot. :D 
Hahah tak wyszło :P 

P & S 

ask.fm/MarionettesOfWar 

sobota, 1 lutego 2014

Reklamson

Nie zawsze wiemy kiedy otacza nas ktoś kto nie powinien pojawić się w naszym życiu, kto w ogóle nie powinien istnieć.
Istnienie dobra i zła jest wyborem.
Ludzie są pionkami w grze swojego losu.
Przeciwnicy.
Ciekawi dalszych zagrań losu.
Ale są i Ci dla których "los" nie istnieje
Wybierają swoje drogi i swoje zagrania tak aby to im pasowało.
Przeznaczenie ? Czym ono tak na prawdę jest ?
Zazwyczaj czeka ono tu za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterię ; to jest najczęstsze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. 
Los współgra z Przeznaczeniem. Zrezygnowanie z niego nie daje możliwości uwolnienia się. Pozwala jedynie na chwilę odwrócić zainteresowanie. Zmienić bieg wydarzeń. Lecz nie znika na zawsze. Zawsze jest.

Lottie i Leela są odważnymi i zawsze wiedzącymi czego chcą młodymi Agentkami FBI.
Co przyniesie w takim razie dla nich Los i Przeznaczenie ?
Czy Harry i Niall dokonają zemsty ?
Zdążą uciec ?
Tyle pytań tak mało odpowiedzi.


PS. JESZCZE 5 KOM I NOWY ROZDZIAŁ ♥ 


czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 4

Czasami uświadamiasz sobie, że Twoje życie to jedynie gra w szachy.
Ty jesteś pionkiem, Bóg i Szatan szachistami, a potem uświadamiasz sobie, że to tylko i wyłącznie kłamstwa. Setki kłamstw, które musisz przeżywać od początku do końca.
Więc skoro tak zrobili to dlaczego skazali nas na bycie Aniołami ?
Demony Cieni ? Dlaczego uważa się ich za te straszne stworzenia ?
Dlaczego Piekło z Niebem wciąż, ze sobą walczą ?
Kto wygra mało ciekawą walkę, czy może w końcu zapadnie pokój między istotami ?


Dzień 2 Męczarni W Otchłani... 





(Jade)

Otworzyłam powieki, podnosząc się do pozycji siedzącej. Półprzytomna przetarłam oczy. Gdzie ja jestem? Ach tak. Otchłań. Kłótnia. Pocałunek. Zemdlałam? Usnęłam? Pewnie tak , jeżeli obudziłam się przykryta kocem. Przeciągnęłam się , rozprostowując skrzydła. Wstałam , podchodząc do okna. Śnieg? W takim miejscu? Muszę porozmawiać z Dani. Ogarnęłam włosy , zdejmując z siebie bluzę Nialla. Wyszłam z sypialni , szukając kogokolwiek znajomego. Akurat z pokoju obok wychodził Liam.
- Cześć. - przywitałam się pierwsza. - Widziałeś Danielle?
- Śpi. - odpowiedział. - Niezły dałaś wczoraj pokaz.
- Tak właściwie to co ja zrobiłam? - podrapałam się po ręce.Brunet się zaśmiał. Zmrużyłam oczy i czekałam. 
- Pocałowaliście się z Horanem. - powiedział. Fuknęłam na niego w myślach i wyobrażałam sobie mnóstwo sposobów na jego śmierć od męczarni - po zjedzenie przez psy. 
- To wiem. - zmarszczyłam brwi. - Pofrunęłam pod sufit i dalej nic nie pamiętam.
- Okrążyła Cię ciemność. - rzekł, opierając łokieć o ścianę. - Koniec pytań? Tak. To dobrze. Chodź muszę Cię komuś przedstawić. 
- A Dani? - chciałam wejść do pokoju chłopaka. Westchnął zdruzgotany , zachylając głowę do środka.
- Właśnie przeciera oczęta. - mruknął. Przewróciłam oczami , popychając jego ramię. Weszłam do sypialni. Na kanapie siedział Louis.
- Co ty tu robisz?! - wrzasnęłam. Usłyszałam jęk z ust przyjaciółki. Teraz to na pewno się obudzi.
- Siedzę. - uśmiechnął się szeroko. Na tyle sposobów możesz umrzeć Louis... 
- To to widzę idioto. - zacisnęłam ręce w pięści. - Jesteś Demonem Ciemności?
- Dałbym Ci 100 punktów lecz to nie twoja ulubiona telenowela. - zaśmiał się. 
- Co jest? - zapytała budząca się dziewczyna. - Jade? To ty?
- Tak. - podeszłam do niej , siadając na pościeli.
- Księżniczko wstawaj. - pospieszył ją Li. - Chcemy wam kogoś przedstawić. Trzeci raz nie będę powtarzać.
- Zamknij paszczę. - syknęłam. - Chodź Dani , bo on za chwilę nerwicy dostanie.
Lou na moją wypowiedź wybuchnął śmiechem. Spojrzałam w jego kierunku gromiąc go wzrokiem. 
- Rzeczywiście ha ha ha. - Payne rzucił z sarkazmem. - Idziemy?
- Tsaaa. - bąknęłam pod nosem. Pociągnął mnie i Dani w stronę jadalni. Znowu była ona pusta. Czy oni ją wynajmują?!
- Siadajcie. - zarządził Lou. - Za chwilę przyjdą.
- Tylko abym korzeni nie zapuściła. - zainteresowałam się swoimi paznokciami. Założyłam nogę na nogę. Przed moim nosem pojawiła się ta mieszanka.
- Nie pije krwi z wódką - odparłam znudzona. Pozwoliłam sobie przyjąć oschły ton głosu. Rozglądnęłam się po obecnych. Louis wpatrywał się prosto w moje oczy. Wzniosłam mury do moich myśli. Fuknął cicho pod nosem. Do pomieszczenia weszła kolejna osoba. Usiadła na środku i wpatrywała się we mnie i Clarie przenikliwym wzrokiem.
- Jestem Devon . - przedstawił się. Zainteresowałam się jego osobą. Mógł mieć nie więcej niż 30 lat. Dodając jeszcze sto.Miał ciemne włosy i jasną karnację. Oczy były w kolorze błękitu.
- I co dalej ? - zapytałam szorstko. Danielle złapała mnie za rękę i lekko ją ścisnęła.
- Widać młoda damo po kim masz charakterek - odparł uśmiechając się nieznacznie. Przewróciłam oczami. - dowiedziałyście się o przepowiedni. Damy wam czas do Bożego Narodzenia - widziałam jak przełyka ślinę - a wy moi panowie macie zrobić wszystko by czuły się tutaj dobrze, i zajmą pokój Nialla. Jakieś życzenia ?
Zobaczyłam jak Niall zaciska pięści.
- Ile sposobów śmierci może przypaść na Demona ? - spytałam przyglądając się uważnie Louis'owi.  Devon wzruszył ramionami i wyszedł. Wpatrywałam się w szklankę z krwią. Zastanawiałam się czy możemy wychodzić.
- Dani zajmij czymś chłopców proszę to ważne - posłałam jej wyraźną prośbę.
- 20 minut nie dłużej - odparła. Nasze myśli były zamknięte tylko dla nas.
- Mogę wiedzieć, gdzie jest toaleta ? - zapytałam i podrapałam się po ręce. Wytłumaczyli mi, a ja kulturalnie opuściłam to miejsce. Rozglądałam się i wchodziłam w prawie każde drzwi. Pchnęłam ostatnie i moim tęczówką ukazał się piękny widok. Cała Otchłań była pokryta śniegiem, który i tak spadał. Wyszłam jeszcze trochę do przodu. Usłyszałam hałas nade mną. Zobaczyłam lecący śnieg. Rozwarłam skrzydła i schowałam się pod nimi.
- Przypuszczałem - usłyszałam cichy pomruk za sobą.
- Wybacz, nie umiem usiedzieć długo w zamknięciu - wytłumaczyłam niebieskookiemu. Strzepnęłam resztki śniegu i odwróciłam się do powoli zachodzącemu słońcu. - dowiem się jak ta bajka się kończy ?
- Tylko grzeczne dziewczynki wytrwają do końca - odparł opierając się o framugę drzwi. Założył ręce na klatce piersiowej. Był taki przystojny. Jasne włosy rozwiewane przez wiatr, niebieskie łagodne tęczówki i łobuzerski uśmiech na jego twarzy.  Zdecydowanie pociągający.
- O czym ty myślisz ? - skarciłam siebie w myślach. 
Przykucnęłam i zebrałam do rąk śniegu. Ulepiłam śnieżkę i niezauważalnie posłałam ją w stronę blondyna, który rozmawiał przez telefon. Śnieżka uderzyła w jego policzek. Szybko odwróciłam się. Udawałam, że wpatruję się w słońce.
- Czy ty we mnie rzuciłaś śnieżką ? - zapytał zaintrygowany.
- O czym mówisz patrzyłam na słońce - odparłam z lekkim uśmiechem. Powoli podszedł do mnie. Pochylił się tak, że nasze ciało dzieliło kilka centymetrów. Położył dłoń na dole moich pleców podtrzymując mnie. Złożył delikatny pocałunek. Wyczuwałam podniecenie w jego organizmie i błysk w oku. Przyciągnęłam go do siebie i złożyłam pocałunek w kąciku jego ust. Obeszłam go dookoła i weszłam z powrotem do środka.  Przy wejściu przywitała mnie miła niespodzianka. Po podłodze pełzał wąż. Schyliłam się do niego. Przystawiłam do niego rękę. Gad wpełzał na moje ramiona. Był spokojny.
- Sycz jak pójdę nie w tą stronę - przejechałam dłonią po jego paszczy. Dwa razy syknął. Kiedy znalazłam się w jadali zapytałam bez ogródek - nie zgubiliście przypadkiem jaszczura ?

***
(Niall)
- Zostawiła Cię ? - zostałem zapytany przez loczka.
- Gr tak ! - warknąłem. Chodziłem w te i z powrotem po pokoju Harrego.  Rozwaliłem mu lampę i dwie szklanki.
- Stary wyluzuj. - zaśmiał się. - To tylko zwykły aniołek. Nie dałaby Ci się nawet dotknąć.
- Spróbować nie zaszkodzi. - mruknąłem pod nosem. - Gdzie Malik?
- Bo ja wiem? - wzruszył ramionami. - Znając go pewnie na anioły poszedł.
Westchnąłem z frustracji.
- Chodźmy znaleźć Jade . - zaproponowałem. - Jeszcze się zgubi.
- Tsaaaa.... - chłopak przewrócił oczami. Wyszliśmy z sypialni Stylesa , kierując się w pierwsze miejsce. Już kilka metrów od jadalni było słychać czyjeś śmiechy.
Podniosłem brew , przyspieszając tempa. To co zauważyłem zburzyło moje oczekiwania. Zayn i
Jade. Razem. Na jednej kanapie. Żadnej przerwy między ich ciałami. Zdenerwowany , zacisnąłem ręce w pięści.
- Horan? - Mulat mnie znalazł. - Siemka Bro ! Poznałeś już naszego słodkiego aniołka?
Brunetka uśmiechnęła się pod nosem. On nie ma prawa jej tak nazywać.
- Zayn sądzę , że powinieneś już iść. - ogłosił Hazza. Ten spojrzał na niego jak na ducha.
Amelia , poprawiła się , kładąc nogi na kolana Malika. Pewnie nie zdała sobie z tego sprawy, ale wkurzyła mnie jeszcze bardziej.
- Masz jakiś problem Niall? - zapytała chytrze.
- Ty jesteś moim problemem... - bąknąłem pod nosem. - Zayn , jestem jeszcze opanowany. Wyjdź proszę. - wycedziłem przez zęby.
- O co Ci chodzi? - gwałtownie wstał , czego skutkiem był upadek Jade. - Siedzę sobie z ekstra laską i rozmawiam. Czy to zabronione?
- Odwal się od niej. - syknąłem. Kątem oka zauważyłem jak Harry pomaga wstać dziewczynie.
Rozpostarła skrzydła , przyglądając się naszej wymianie zdań. - Ona jest moja.
- Nie ma tego wypisanego na czole. - zarechotał. - Coś jeszcze zakochany kundlu?
- Przegiąłeś. - warknąłem ukazując kły. Doskoczyłem do przyjaciela , szarpiąc go koszulę. Złapał moje nadgarstki , odpychając mnie do siebie. Zrobił to tak gwałtownie , że aż upadłem na ziemię.
- Niall? - krzyknęła Jade. Podniosłem się gwałtownie , łapiąc Zayna za barki i wypychając z jadalni. Ten już nie próbował nawet walczyć. Odwrócił się , odchodząc.
- Normalna jesteś? - warknąłem przyciskając jej ciało do ściany.
- To boli ! - zapłakała. Złapałem jej nadgarstki , umieszczając nad głową.
- Dlaczego z nim gadałaś? - spytałem zły. - Co robiliście? Całował Cię? A może i dotykał?
Splunęła mi w twarz.
- Nie jestem suką. - wyrwała się z mojego uścisku. Dała mi z liścia uciekając.
- Należało Ci się. - Harry ponownie się zaśmiał. - Dlaczego tak ją trzymasz? Jak na smyczy?
- Sam nie wiem.... - szepnąłem.

~*~
(Liam)
- Jak to jest być Demonem ? - zapytała usadawiając się na szerokim parapecie otoczonym książkami.
- Nie różnimy się zbytnio od Was tylko tyle, że nie wierzymy w Boga - zawiesiłem wzrok na jej ciele. Długie lekko pokręcone włosy o jasnym dole, długie chude nogi zwisające z siedzenia. - mamy czarne skrzydła i kły jak wampir.- dodałem. Zaśmiała się i oparłam plecami o okno za nią.
- Czy Ci w niebie nie martwią się o nas ? - zadała kolejne pytanie spoglądając na mnie.Wzruszyłem ramionami i ruszyłem w jej kierunku.
- Wybacz, że tak "naskoczyłem" na Ciebie ostatnio. - oparłem dłonie na jej udach i popatrzyłem w czekoladowe oczy. - poniosło mnie.
Kiwnęła głową i musnęła moje czoło. Zmrużyłem oczy.
- Wybaczam. - uśmiechnęła się szeroko.- A jeśli tak mogę spytać.. o co chodzi z tym przeznaczeniem ?
- Ogólnie o to, że dwa odmieńce - poczułem lekkie uderzenie na barku - znaczy mieszańce mają pomóc zapanować nad końcem świata.
- A tak dokładniej ? Liaaaam ! - zamarudziła.
- Nie wiem tego nie wiem  - westchnąłem.Westchnęła podobnie do mnie. Przez chwilę siedziała całkowicie bez ruchu.. Wpatrywałem się w jej twarz, aż nagle usłyszałem ;
- Podstęp w kawiarni. Dlaczego ?
- Hm tak w prawdzie to nie był mój pomysł tylko Nialla Jestem Zajebisty Horana - odparłem. Usłyszałem jej piękny śmiech.
- Nie jestem zła - przechyliła głowę lekko na bok. - Chociaż powinnam. Wybiłam w sklepie szybę i wywaliłam stolik.
- Żebyś tylko wiedziała jakie ja grzechy popełniłem. - szepnąłem jej do ucha. Zauważyłem ciarki na jej skórze. - Jestem tak niegrzecznym chłopcem , że nawet tego sobie nie wyobrażasz.
- Może spróbuję. - odparła lekko. - Dawaj.
- Co? - popatrzyłem na nią zdezorientowany.
- Wymień kilka tych GRZECHÓW . - podkreśliła ostatnie słowo. Cholera! Musiała przerywać tak gorącą chwilę. A może...
- Lepiej nie. - wymruczałem w jej szyję, lekko ją przegryzając . - Nie chcę , abyś się do mnie zniechęciła.
Jęknęła cicho , kiedy wpiłem swoje usta w jej obojczyk. Złapała moją twarz odciągając od siebie.
- Masz brudne myśli zboczuchu. - zachichotała.Zaśmiałem się na jej słowa. Ja zboczony? Nie...Coś
jej się chyba pomyliło.
- Oj Dani dawaj. - zacząłem pocierać jej uda. Przymknęła oczy , opierając czoło o moje ramie. Przesunęła głowę trochę wyżej. Oparła dłonie na mojej klatce piersiowej i lekko przygryzała skórę na mojej szyi. Zassała skórę i przygryzała.
- Dani .. - wymamrotałem. Oderwała się ode mnie z triumfalnym uśmiechem. Zamlaskała kilka razy.
- Twoja skóra smakuje jak umarły kot serio - zacząłem się nie pohamowanie śmiać. Jednak przestałem  kiedy uświadomiłem sobie, że zrobiła mi malinkę. Przejechałem ręką po znaku.
- Wiesz jak smakuje zmarły kot ? - zdziwiłem się. Pokiwała przecząco głową.
- Takie dziwne porównanie - przewróciłem oczami.

_______________________________

Wiitamy w rozdziale 4 ! haha
Jak widzicie akcja się rozkręca hahha
Troszeczkę się dzieje. :D

PS.

10 kom = Następny rozdział 

Zaszantażujemy was hahah

PS 2

WE WANT QUESTIONS ! :D

http://ask.fm/marionettesofwar

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 3

- Wystarczy zakneblować. - odpowiedział nadal błądząc myślami przy Jade.
- Stary czy ty mnie w ogóle słuchasz? - przewróciłem oczami , odskakując od parapetu. - Powiedziałem "przekonać" nie "zmusić" .
- Wyluzuj. - przeciągnął się. - Idziemy po nie?
- Ty jesteś poważny? - przekręciłem głowę w bok. - Niall , nadal masz głowę między jej "aksamitnymi skrzydłami" ?
- Zajmij się Danielle. - burknął. Prychnąłem , myśląc jak je zatrzymać w Otchłani. Przyłożyłem czoło do szyby. Usłyszeliśmy ciche pukanie, a po chwili drzwi się otworzyły. Zza drzwi wyłowiły się jasne włosy. Niall jak strzała stanął wyprostowany.
- Niestety dziewczyny usnęły u Ciebie w pokoju Niall - oznajmiła nam Amelia.
- Obydwie ? - zapytałem. Pokiwała twierdząco głową. Wyszła zostawiając nas.
- Śpisz na kanapie - wypowiedziałem te słowa i skierowałem się do łazienki. Stanąłem przed wielkim lustrem i oparłem rękoma o umywalkę, podpierając cały ciężar na dłoniach.
" Nie myśl sobie, że uda Ci się ją przekonać aby została ". usłyszałem dziewczęcy głos w mojej głowie.
" Wypieprzaj z mojej głowy głosie " potrząsnąłem mocno nią i spojrzałem jeszcze raz w lustro. Ciemnie włosy były w totalnym nieładzie, ciemno czekoladowe oczy straciły swój blask.
- Liam... czy ty się zadowalasz myśląc o Danielle ? - dosłyszałem głos mojego brata.
- Tak i jeszcze myślę o Tobie - odparłem i wyszedłem z łazienki. Uniosłem brwi do góry widząc jak Horan kładzie się na kanapie i przykrywa kołdrą. Rzuciłem się na łóżko i zatopiłem twarz w miękką poduszkę.

~*~
(Danielle)
- Kurwa ała, moja głowa. - mruknęłam do siebie i podparłam się na łokciach. Rozejrzałam się po pokoju, w którym rodzice wytłumaczyli nam całą prawdę.- Jade skarbie obudź się. - potrząsnęłam dziewczyną. Otworzyła swoje mleczne oczy i spojrzała na mnie. Dziewczyna wstała i zaczęła otwierać po kolei każdą półkę, szafkę, drzwi. Usiadłam i oparłam się plecami o ścianę. Zatrzymała się i ziewnęła.
- Patrz jakie fajne - stwierdziła i rzuciła w moją stronę bluzę. Pokręciłam głową.
- Co Ty masz w tym swoim móżdżku? - zapytałam rozprostowując skrzydła . Odrzuciłam znalezioną rzecz.
Zobaczyłam jak Thirlwall wychodzi z łazienki przebrana w ciemne jeansy, niebieską koszulkę i odszukaną rzecz. Włosy miała puszczone na plecach, kręciołki dotykały jej łopatek. Uśmiechnęła się lekko.
- Wszystko było w łazience.  W dodatku nasz rozmiar. - wzruszyła ramionami i otworzyłam mi na oścież drzwi od toalety. - Wchodź.
Niechętnie wstałam , przekraczając próg pomieszczenia. Łazienka nie jest za duża.Nie ma okien , po lewej stronie znajduje się prysznic ,a obok drzwi znajduję się umywalka. Toaleta stoi po drugiej stronie lokum. Na półce gdzie spoczywały ręczniki i inne duperele , leżały ubrania. Z opowiadań Jade - dla mnie. Były to także ciemne jeansy z bordową koszulką. Naciągnęłam szybko na siebie ciuchy , wychodząc z toalety.
- Gotowa. - oznajmiłam przyjaciółce. - Co teraz?
Nie zdążyła odpowiedzieć na moje pytanie , gdy do pokoju weszły Demony. A w skrócie Liam i Niall.
- H-hej. - zaczęłam niepewnie.
- Witajcie. - brunet uśmiechnął się szeroko. Wydawał się zadowolony. Ale z czego? - Jestem Liam.
- Nie , że coś ale przedstawiałeś się już w sklepie. - przekręciłam głowę. - Poza tym dowiedziałam się wszystkiego od...ojca.
- Kultura osobista wymaga tego , żeby poznać swoje imiona nie sądzisz? - zaśmiał się. Och. Jaki on irytujący.
- Raczej myślałam , że Demony nie wiedzą nawet co to jest. - odpyskowałam mu.
- Yeah! Punkt dla Ciebie Dani. - pochwaliła mnie przyjaciółka.
Niall zmrużył oczy.
- Jak się spało? - spytał blondyn , aby rozluźnić atmosferę. - Jade ładna bluza.
- Twoja? - moja przyjaciółka się zarumieniła. Chłopak pokiwał głową , uśmiechając się pod nosem.
- Idziecie na śniadanie? - zaproponował Li. - Musimy z wami pogadać.
- Musimy wracać. - zarządziłam , prostując po raz kolejny skrzydła. Ciągle drętwieją. Może dlatego , że dawno nie latałam.
- Nie. - zaprotestowali. Podniosłam brwi do góry. Stanęłam bliżej Jade , łapiąc ją za rękę.
- Co robimy? - zapytała przerażona. - Nie to że coś , ale nie mam zamiaru spędzić tutaj ani chwili dłużej.
- Dlaczego? - zaczęłam z sarkazmem. - Sądziłam , iż zjedzenie śniadania z Demonami , a później zostanie ich potrawką nic złego.
- Możecie przestać rozmawiać w myślach i iść z nami na te cholerne śniadanie?! - syknął lekko wkurzony blondyn. Oho. Niedobrze.
- Nigdzie nie idziemy! - krzyknęła Jade. - Nie mam zamiaru zostać zjedzona!
Chłopcy spojrzeli po sobie , po czym wybuchli śmiechem.
- Mieliśmy na myśli zjedzenie WSPÓLNIE śniadania. - prychnął Liam. - Tony i Amelia czekają.
- Dobra. - dałam za wygraną. - Prowadźcie.
Wyszłyśmy za chłopakami , kierując się ciemnym korytarzem do jadalni.
- Ałć. - usłyszałam pisk przyjaciółki. Zerknęłam na nią kątem oka. Niall wyrwał jej pióro.
- Nie dotykaj jej. - warknęłam , waląc go skrzydłem po głowie. Teraz to on się skrzywił.
Dumna ze swojego czynu , ruszyłam dalej. Wreszcie dotarliśmy do refektarzu. Pomieszczenie było zupełnie puste , czego się nie spodziewałam. Na głównej ścianie jadalni jest okno , nad którym umieszczony jest karnisz , który wdzięcznie przetrzymuje dwie opadające zasłony. Parapet ozdabia terrarium z wężem. Natomiast środek pokoju jest zapełniony wielkim ,3 metrowym , dębowym stołem.
Umieszczono na nim sześć nakryć i sztućców oraz sześć filiżanek.  Zapach z wypełnionych jedzeniem garnków przyjemnie drażnią nozdrza.
- Gdzie rodzicie? - zapytałam , kiedy usadowiliśmy się przy stole.
- Nie ma. - odpowiedzieli bez entuzjazmu wpatrując się w nasze twarze.
- Macie wodę? - Jade zerknęła na swoją szklankę. Myśleli że napijemy się krwi?!
- Jasne. - Niall przyniósł z jakiegoś pokoju , dzbanek czystej , źródlanej wody. Dali nam nowe filiżanki. Nalałam sobie jak i dziewczynie , odstawiając naczynie między talerze.
- Więc... - zmrużyłam lekko oczy. - Czego od nas chcecie?
- Nie owijamy w bawełnę. - brunet upił łyk trunku. Strużka krwi spłynęła z kącika ust na obrus. Chłopak w ogóle się tym nie przejął. - Zostańcie w Otchłani.
- Hahahahahaha. - wybuchnęłyśmy śmiechem. - Marzenia.
- Dlaczego niby mamy zostać ? - spytała z przymrużeniem oczu Jade, rozprostowując swoje skrzydła na wysokość.
- Żarty , żartami , ale jesteśmy w 100% poważni. - odparł Niall i oparł łokieć na stole, podpierając głowę. Jade wpatrzyła się w niego.
- Nie liczcie na to - odpowiedziała chamsko. Jej oczy lekko się ściemniły. Złapałam jej rękę.
- Macie konkretny powód ? - zapytałam biorąc łyk wody. Czuję jakbym miała zaraz podjąć decyzję, która uratuje cały wszechświat.
- Tak mamy konkretny powód. - powiedział Liam lekko przybliżając się do mnie.
- Odsuń się, śmierdzisz krwią - warknęłam. Chłopak spojrzał na mnie, a następnie łobuzerski uśmiech wtargnął na jego twarz - To może zdradźcie nam ten swój powód.
Oparłam się wygodnie o oparcie krzesła i czekałam.
- Nie powiedzą nam - usłyszałam Jade - są na to zbyt mądrzy. Będą próbowali nas zatrzymać jak najdłużej się da. 
Schowałam twarz za włosami i lekko zaśmiałam się.
- Nie możemy wam powiedzieć - Niall poprawił swoje włosy.
- Wychodzę - odparłam i wstałam bezradnie , wychodząc z pomieszczenia. Słyszałam za mną wołanie , lecz nie zwracałam na nie uwagi. Niespodziewanie poczułam szarpnięcie za rękę. Napastnik złapał mnie w talii przerzucając przez ramię.
- Puść mnie idioto! - krzyknęłam , bijąc go skrzydłami i pięściami po całym ciele. - Liam!
- Cicho aniołku. - zaśmiał się. Dotarliśmy do jakiś drzwi.
- Co ty robisz? - przeraziłam się. Postawił mnie na ziemi , wpychając do pokoju. Za pewnie jego sypialnia.
- Co wy od nas chcecie?! - wykrzyczałam mu prosto w twarz.
- To jest trudniejsze niż myślałem. - mruknął pod nosem.

~*~
(Jade)
Kiedy Dani wyszła nie wiedziałam co zrobić. Zerknęłam kątem oka na Nialla , wycofując się podobnie jak przyjaciółka.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał , z chytrym uśmiechem. Przełknęłam ślinę , rzucając się w kierunku drzwi.
- Nie ma stąd ucieczki skarbie. - zawołał , kiedy skręciłam w następny korytarz.
- Przecież muszą być tu jakieś drzwi. - pomyślałam.
I nagle zauważyłam drewnianą powłokę. Wbiegłam do niej , przekręcając zamek w drzwiach.
- Cholera. - przeklęłam pod nosem. Jestem w jego pokoju.
- Jade. Wpuść mnie. - usłyszałam za ścianą. - I tak tu wejdę.
- Zamknęłam się. - rzekłam pewnie. Już nie dostałam żadnej odpowiedzi. Usiadłam na łóżku , zakrywając twarz dłońmi.
- Amelio? Jesteś tutaj? - usłyszałam cichy szept.
- Zostaw mnie - pojedyncze łzy spływały po moich policzkach. Położyłam się na łóżku. Wtuliłam się w róg kołdry.
- Jade ...
- Powiedziałam zostaw mnie ! - wydarłam się gwałtownie podnosząc. Blondyn siedział na skraju kołdry. Zobaczyłam, że klucz wciąż tkwi w drzwiach. Przechylił lekko głowę na bok. Przyłożył dłoń do mojego policzka.
- Pohamuj ciemność. - powiedział szeptem. Zamknęłam oczy i po chwili je otworzyłam - Tak lepiej.
Dopiero zdałam sobie sprawę z tego jak jego twarz jest blisko mojej. Czułam jego oddech na moich ustach.
Wpatrywałam się w jego oczy kilka minut, może i więcej.
- Co ty robisz dziewczyno?! - zawołał głos w mojej głowie. - To Demon. Oni nie mają uczuć!
Potrząsnęłam głową , odwracając twarz w stronę okna. Niall dotknął mojego podbródka , kierując moją twarz do swojej. Delikatnie ucałował kącik moich ust. Pod wpływem dotyku blondyna , rozmazał mi się obraz. Rozchyliłam wargi , kompletnie nie myśląc o niczym. Złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Moje ręce owinęły mu się na karku , a palce wplotły w jego blond włosy. Mruknął z uznaniem , sadzając mnie na swoich kolanach. Zatrzepotałam skrzydłami. Uśmiechnął się półgębkiem , zwracając wargi na mój obojczyk.
Zdałam sobie sprawę z tego co robię , dopiero wtedy , gdy wgryzł się w moją szyję. Odczepiłam się od niego , frunąc do góry. Podleciałam pod sufit , zakrywając się calusieńka skrzydłami. Unosiłam się w powietrzu , nie zwracając uwagi na zszokowanego w Nialla.
- Jade? - zapytał. Nie odpowiedziałam. Nie chciałam ponownie wybuchnąć.
- Amelia? - szepnął.
- Nie Ameliuj mi tu!!! - wrzasnęłam rozkładając skrzydła. Moje oczy stały się całkowicie czarne. Ciemność opanowała całe moje ciało. Skrzydła pokryła czarna maź.
- Jadey uspokój się. - chłopak wciąż próbował. Zakręciło mi się w głowie. Bezsilnie opadłam na podłogę. Złapały mnie czyjeś ręce. Przed oczami widziałam ciemność, zapadałam w sen...

***
(Niall)
Położyłem dziewczynę na łóżko. Czarne skrzydła opadły bezsilnie za nią. Zgarnąłem jej włosy na bok i przyjrzałem się jej twarzy. Cień rzucany na jej ciało dodawał jej całkowitego uroku. Wyszedłem cicho z pomieszczenia wcześniej przykrywając jej drobne ciałko kołdrą.  Przemknąłem do pokoju obok.
- Liam. - warknąłem na brata, który siłował się z Danielle. - Na prawdę ? - kiedy dziewczyna spojrzała na mnie straciła na chwilę czujność.  Brunet złapał ją i przytrzymał tak, że nie mogła się ruszać. Wcale.
- Jakiś problem ? - spytał lekko uśmiechając się. Zmrużyłem oczy.
- Jade zemdlała. - zauważyłem jak jej przyjaciółka mdleje.
- Coś jej zrobił Demonie jeden ! - wykrzyczała. Przewróciłem oczami zrezygnowany.
- Słuchaj, to że prawdopodobnie możecie ocalić wszechświat zależy tylko od Was. Taka jest prawda pasuje ? - warknąłem ukazując kły. Zamarła. Przestała robić cokolwiek. Wstrzymała oddech.
- Oddychaj bo się udusisz - mruknąłem i wyszedłem .

***
(Danielle)
- Od nas? - zająknęłam się. Liam przytrzymał mnie mocniej gdy próbowałam się wyrwać.
- Chciałyście to macie. - odparł. - A teraz mogłabyś przestać walczyć i grzecznie udać się do mojego
pokoju?
- Po co? - podniosłam brew do góry.
- Czyli wolisz udać się na spacer po Otchłani , tak? - zażartował.
- Nie Demonie. Wolę udać się do mojej przyjaciółki! - ostatnie słowo , wysyczałam przez zęby.
Chłopak pokręcił przecząco głową , ciągnąc mnie do środka sypialni.
- Uwierz Jade ma teraz o wiele lepsze towarzystwo od Ciebie. - zaśmiał się chytrze. Przewróciłam oczami , siadając na sofie.
- Nawet nie wiesz jak żałuje , że Cię poznałam. - wyznałam. Wyszarpałam się z jego uścisku i przebiegłam do końca korytarza. Skręciłam na lewo i dotarłam do drzwi. Przeszłam przez nie i ujrzałam bezradnie leżącą przyjaciółkę. Zakryłam ręką usta by nie krzyknąć.
- Co oni Ci zrobili - wyszeptałam.
- Nic. Dopadła ją ciemność. Jeszcze jej nie kontroluje - z cienia wyszedł brunet. Otworzyłam szerzej oczy.
- To ty .. - wysyczałam. - Co chcesz ? Może mnie zabić ? Na rękę by Ci poszło co ? - zapytałam wyrzucając.
- Ciemność to coś innego wiesz ? - odparł jakby nie słyszał moich słów - Poza tym miło, że mnie pamiętasz Danielle Peazer - powiedział z dzikim uśmieszkiem.
- Louis wiesz co. Gdybym mogła już dawno leżałbyś martwy - uśmiechnęłam się złośliwie.


__________________



Dziękujemy za wszystkie komentarze aww ♥
Witamy w nowym roku 6 stycznia 2014 troku z nowym rozdziałem haha :)
Miłego czytaniaaaaa aww ♥

S i P ♥

Przypominamy o Asku hahha
( z utęsknieniem czekamy na pierwsze pytania :( )

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 2

- Pozwoliliście im uciec ?! - usłyszałem wrzask ojca. Chodził w te i z powrotem. Siedziałem z Liam'em na fotelach. Podpierałem głowę na ręce i przymknąłem oczy.
- Tato same uciekły. - wzruszyłem ramionami.Ojciec zatrzymał się. Rozczochrał włosy palcami i czekał. Patrzył na nas jak na osoby nie z tej ziemi. Co jak co ale on potrafi wystraszyć jednym spojrzeniem.
- Macie je znaleźć i przyprowadzić - oznajmił i kazał nam wyjść. Przewróciłem oczami i wyszedłem zaraz za brunetem. Po drodze każdy lekko kiwał nam głowami.
- Dlaczego my jesteśmy jego " pierworodnymi" synami ? Nawet nie mamy tak samo na nazwiska ! - warknął wkurzony. Pokręciłem głową sam nie wiedząc tego. Przeszliśmy przez kilka korytarzy.
- Louis jak miło Cię widzieć - powiedziałem do przyjaciela, który siedział na kanapie i oglądał telewizję.
- Czego potrzebujesz ? - zapytał nie odrywając wzroku od ekranu. Podszedłem trochę bliżej. Rzuciłem mu na kolana zdjęcia Danielle i Jade. Spojrzał na mnie
- Masz je znaleźć i tu przyprowadzić. - dobitnie mu to powiedziałem i wyszedłem.
Wszedłem do swojego pokoju, gdzie czekała na mnie Amelia.
- Po co chcesz ją tu sprowadzić ? - zapytała rozprostowując się. Wzruszyłem ramionami - i tak Adam powie jej prawdę.
Przysunąłem sobie wzrokiem szklankę ze świeżą krwią. Zatopiłem w niej usta wypijając całość.
- Są mieszane. Co w tym złego żeby pożyły chwilę u nas ? - zapytałem oblizując usta.
- Jak się przyzwyczają to wraz z Tony'm Cię własnoręcznie zabijemy. - Wyszła z mojego pokoju trzaskając głośno drzwiami. Pokręciłem głową wypuszczając powietrze. Położyłem się na wielkim łożu zamykając oczy. Słyszałem wyraźnie każdy krok, każde błaganie o życie aniołów. Każdy pisk kobiet, każde skrzypienie łóżek czy chodzenie "diabelskich" dzieci. Wtuliłem się w kołdrę przyciągając ją do siebie. Chwila odpoczynku każdemu się należy.

~*~
(Jade)
Weszłam do wielkiej biblioteki na końcu wielkiego zamku. Przeszukiwałam półki. Przeskakiwałam przez regały w poszukiwaniu odpowiedniej księgi.
- Jesteś - szepnęłam do siebie i wyjęłam książkę o Demonach.
- Jade Amelio Thirlwall ! - usłyszałam krzyk mojego ojca Wyłoniłam się zza regału.
- Tak ojcze ? - zapytałam zachowując całkowitą powagę. Delikatnie za pomocą magii odłożyłam księgę. - Czy coś się stało ojcze  ?
- Nie skarbie tylko zastanawiałem się co tutaj robisz. - podszedł bliżej mnie. Zaczął rozglądać się po okładkach książek. - Czego szukałaś?
- Niczego. - skłamałam. Niegrzecznie z mojej strony. Nie umiem kłamać więc ojciec w każdej chwili może mnie przejrzeć. I tak już wkopałam się całkowicie stojąc w dziale Demonów.
- Córko... - zaczął poważnym tonem. - Kłamstwo to nie specjalność aniołów , wiesz o tym dobrze.
- Ale tato ja nie kłamię. - nie utrzymywałam kontaktu wzrokowego z aniołem. Potrafimy wyczytać z oczu prawdę, wszystko co jest ukryte wewnątrz nas. Każde uczucie towarzyszące naszemu nastrojowi.
- Łżesz! - wykrzyknął. Po moich plecach przeszły nieprzyjemnie ciarki. Nie znałam go od tej strony.
- Och tak ? - zapytałam gniewnie wpatrując się w niego - więc powiedz mi kim jestem !
- Kim jesteś ? - zapytał przymrużając oczy, miał mocno zaciśniętą szczękę - Jesteś aniołem. - wypowiedział te słowa z dumą.
- Dlaczego ja i Danielle mamy czarne skrzydła ? - zadałam mu kolejne pytanie - Inne anioły mają białe ! - wykrzyczałam. Wystraszył się lekko. Podał mi jedną z wielkich ksiąg. Do biblioteki wpadła matka Dan i ona sama.
- Adamie co tutaj się dzieje ? - zapytała zmartwiona - Słyszałam krzyki.
- Ciociu Anabell. - uśmiechnęłam się do mamy Dani. - Miło Cię widzieć.
- Co się dzieje? - brunetka dosiadła się do mnie. Akurat miałam otwartą książkę na odpowiedniej stronie.
- " Związki  pomiędzy aniołami , a demonami ciemności zdarzały się nie raz. - przeczytałam na głos. - Dzieci z takich par były wyjątkowe w każdym calu. Specjalizowały się ogromną wiedzą i siłą , a przede wszystkim zdolnościami magicznymi. Nadnaturalni poprzez taką łączność genetyczną , charakteryzowali się mieszaną krwią i czarnymi skrzydłami."
Zamilkłam. Spuściłam głowę , zamykając okładkę z trzaskiem. Więc to prawda.
" Tak to prawda jesteś mieszańcem " - odpowiedział nie znany mi dotąd głos w mojej głowie. Nie należał do nikogo z obecnych. Do kogo on należy ?
- Więc to prawda? - spytałam cicho. Spojrzałam na Danielle. Jej oczy wypełnione były zdziwieniem , lecz przeważał nad nim ból. Rozsadzał każdy zakątek ciała, przenikając przez każdą część naszego organizmu, wsiąkając w kości i przepływając wraz z krwią i limfą. Dlaczego nie powiedzieli nam prawdy?
 - Chcieliśmy was chronić. - w mojej głowie rozbrzmiał głos taty.
- Nawet nie macie pojęcia jak nas zraniliście. - wtrąciła przyjaciółka. - Chcieliśmy was chronić. Tak. Jasne. Zrobilibyście to , gdyby mój ojciec , a Jade mama by żyli.
- Jeszcze jest coś... - Anabell zerknęła na ojca. - Oni żyją.
- Wprost cudownie! - krzyknęłam. - Idealnie! Całe życie nas okłamywaliście, mówiąc , że wasze połówki zginęły w wojnie z demonami. Nawet nie wiem jak nazywa się moja ŻYJĄCA rodzicielka.
Przy ostatnim zdaniu ściszyłam głos. Zaciskałam mocno pięści. Paznokcie wbijały się w moją skórę.
- Amelia. - szepnął mój tato. Myślałam, że się przesłyszałam. Jak to możliwe do jasnej cholery !
- Co? - zmarszczyłam brwi skoncentrowana.
- Twoja mama ma na imię Amelia. - rzekł patrząc na mnie swoimi brązowymi oczami.
- Ja mam tak na... - zaczęłam, kłócąc się sama ze sobą wewnątrz siebie.
- Chciała , żebyś miała po niej pamiątkę w razie czego. - pokiwał głową i zaczął się zastanawiać.
- W razie  czego? - zdziwiłam się, byłam całkowicie zdezorientowana.
- Nie udawaj głupiej. - warknął, rozdrażniony. - Ona jest Demonem. W każdej chwili może zostać rzucona w rów , lub zabita!
- Jade? - Dani pociągnęła mnie za skrzydło. - Wracajmy do domu.
- Nie skończyłam. - odrzekłam, rozciągnęłam skrzydła na dwa metry.
- Nie warto. - przyjaciółka kontynuowała. Poddałam się. Zamknęłam oczy teleportując się do wspólnego mieszkania.
- Musimy wrócić po samochód. - ogłosiła Danielle. Kiwnęłam głową kierując się do kuchni. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Jasne , że tak! - zajrzałam do lodówki. - Tylko , głodna jestem.
- Pójdziemy do Nando's. - zaproponowała brunetka. Szybko zamknęłam urządzenie , wybiegając z domu. Usiadłam na murku czekając na roześmianą przyjaciółkę. Zamknęła drzwi , podchodząc żwawym krokiem do mnie.Zeskoczyłam z barierki , dołączając do poruszającej się Clarie.
- Jak twój ojciec się nazywa? - zapytałam , gdy przechodziłyśmy przez pasy. Minęłyśmy kilka aniołów , a nawet jednego "mieszanego".
- Tony. - odparła , uśmiechając się półgębkiem do jakiegoś chłopaka. - A co?
- Nie  tylko tak pytam. - odpowiedziałam pospiesznie.  Skręciłyśmy w lewo , dochodząc do kawiarenki. Weszłyśmy do niej siadając przy pierwszym lepszym stoliku. Poprawiłam skrzydła , wygodnie opierając się o oparcie krzesełka.
- Zamów dwie capuccino i ciasto drożdżowe. - uśmiechnęłam się szeroko. Dziewczyna stanęła w kolejce , ja natomiast zaczęłam rozglądać się po wnętrzu lokalu. Ściany koloru ciemnego brązu , gdzieniegdzie kremowe "wyrostki". Ozdabiają je także wielokolorowe obrazy. Po lewej stronie pomieszczania stoi kominek , okrążony kanapą. Cały budynek jest nie za duży , ani nie za mały.
- Cześć.Mogę się dosiąść? - moje skanowanie "terenu" zostało przerwane , przez ciepły głos. Podnosiłam głowę. Uf. Człowiek. Miał morskie oczy, czekoladowe włosy w nieładzie i był nieziemsko przystojny.
- Ale dużo stolików jest wolnych. - machnęłam ręką.
- Wolę dosiąść się do pięknej dziewczyny niż siedzieć sam. - uśmiechnął się , puszczając mi oko. - To co?
- Jasne. - bąknęłam zawstydzona. Brunet zajął krzesło obok mnie , wyciągając nogi pod stołem.
- Tak poza tym jestem Louis. - podał mi dłoń. Kiedy podałam mu moją przybliżył ją sobie do ust , składając na niej całusa.
- Jade. - odparłam zapewne zalewając się różem.
- Jeste... - Danielle podeszła do nas z tacą. - tem. Kim jesteś?
- Louis. - ucałował dłoń mojej przyjaciółki. - Zauważyłem twoją koleżankę to postanowiłem podejść. Czy to źle?
- Nie wcale. - mruknęła pod nosem Dani. Szturchnęłam ją łokciem. - Nie Louis. Nic się nie stało.
Widziałam jak wymusza uśmiech.
- Tak się zastanawiałem , może dacie się zaprosić na obiad do mojego przyjaciela? Powinien zaraz tutaj być. - spytał bez ogródek.
- Dlaczego nie? - pokiwałam głową , upijając łyk kawy.
- Jade co ty wyprawiasz?! - krzyknęła Danielle do mnie w myślach. - To nierozsądne.
- Może masz i rację.
- Wiesz co Louis... - poprawiłam włosy.
- Mów mi Lou. - uśmiechnął się zawadiacko.
- Lou...- miałam mu powiedzieć , że jednak zrezygnujemy , gdy ujrzałam na parkingu Demony. Ci sami co próbowali nas złapać. Liam i Niall.
- Dani. - przerażona , połknęłam formującą się gulę w gardle. - Nie odwracaj się.
- Co? - podniosła brwi do góry.
- Demony na ulicy. Tamci z Centrum. - zamknęłam oczy - Zwiewamy na trzy. 
Zaczęłam odliczać. Zerwałyśmy się z siedzeń przewracając stoliki. Wpadłyśmy na drzwi wybijając szyby. Odwróciłam się. Widziałam jak tych dwóch biegnie za nami.
- Nie uciekniemy - zdradziłam zmartwiona- zrób coś cholera ! 
Dziewczyna zatrzymała się i złapała mnie za rękę. Po chwili przeniosłyśmy się jakiegoś pomieszczenia.
Rozglądnęłam się, spojrzałam pytającym wzrokiem na przyjaciółkę. W rogu razem z nią zobaczyłam dwie postacie. Wyszły z ciemności stając przed nami.
- Mama ? - zapytałam szeptem. Pokiwała twierdząco głową. Powoli podeszła do mnie kładąc mi rękę na policzku. Poczułam jakby świat się na chwilę zatrzymał. Jakbym stała tylko ja i Ona. Usłyszałam głośny trzask drzwi.
- Poszło szybciej niż myśleliśmy Niall - usłyszałam głos za sobą. Rozprostowałam skrzydła i odwróciłam się w ich stronę.
- Chcesz mnie zabić ? - zapytałam przechylając głowę na bok - W sumie nie dziwie Ci się. - zaśmiałam się melodyjnie przechodząc obok nich. Przejechałam ręką po jego brzuchu. Materiał zmieniał powoli kolor z białego na czarny. - Szkoda, żeby taki ładny Demon ucierpiał co ? - zapytałam zaczepnie przechodząc pomiędzy nimi. Zakryłam sobie twarz skrzydłem i przysunęłam usta do ucha blondyna. - Przykro mi, ale nie sądzę aby moja krew była tak dobra. - Odsunęłam się od nich uśmiechając.
- Wow dziewczyno zadziwiasz mnie - usłyszałam głos Dani - jak ty to ? 
- Nie wiem ale wow. - odparłam sama sobie dziwiąc. - Kto stoi za Tobą ? - spytałam ostrożnie.
- Mój tato. Niezłe z niego ciacho co ? - zachichotała. 
- Jade , skarbie...- moja mama pociągnęła mnie za czarne skrzydło. - Jesteś taka piękna. Widziałam Cię z 19 lat temu.
- Opiekowałaś się mną? - zdziwiłam się.
Pokiwała głową. Na moją twarz wpłynął ciepły uśmiech.
- Dokładnie po roku czasu , wypędzono mnie jak i Tony'ego do Otchłani.
- Gdzie my dokładniej jesteśmy? - spytała Danielle.
- W Otchłani. - rzekł ojciec mojej przyjaciółki. - A dokładniej w pokoju Nialla.
- Dlaczego oni nas gonili? - zapytałam. - Chociaż wiesz nie odpowiadaj...wujku. Nie chce wiedzieć.
- A pro po gdzie ich wywiało? - Peazer zaczęła rozglądać się po pokoju. Mimo panującej tam ciemności , drobne stróżki światła "latały" po ścianie.
- Nie chcieli nam przeszkadzać. - moja mama usiadła na łóżku. Rozłożyłam zdrętwiałe skrzydła. Pomachałam nimi kilka razy , zwijając je na plecach. - Jesteśmy wam winni wyjaśnienia , prawda?
Zerknęłam na Danielle.
- Mów mamo. - szepnęłam.



~*~
(Liam)
- Niall. Nie sądzisz, że to było odważne co zrobiła ta dziewczyna ? - zapytałem przyjaciela. Przystanąłem przy oknie. Blondyn rozłożył się na moim łóżku zdejmując wcześniej czarną koszulkę, i wziął sobie moją.
- Było i to cholernie. Jak ona miała na imie ? - zapytał mnie głęboko wzdychając. Wziąłem szklankę z krwią i wódką, przyłożyłem do warg i wypiłem.
- Jade, a ta druga to Danielle - odparłem przecierając usta. Otchłań powoli zasypywana była śniegiem. Każdy myśli, że ona jest taka ciemna nie prawda.
Otchłań - jest jak ziemia tylko tyle, że nie ma tutaj ludzi. Chyba, że ich sami tutaj sprowadzimy.
- Liam. - zajrzałem przez ramie na Demona - gorąca była nie sądzisz ? I te jej czarne gładkie niczym aksamit skrzydła. - wymruczał zamykając oczy. Pewnie teraz wyobraża sobie ją i te jej "czarne, niczym aksamit skrzydła "
- Wiesz co ... Ty to jednak głupi jesteś braciszku - rzuciłem w jego kierunku butelkę. Złapał ją i wypił duszkiem jej zawartość.
- Była gorąca. Liam to jej spojrzenie i tej jej dotyk - wymruczał i przejechał dłońmi po włosach.
- Fantazje erotyczne zostaw na koniec teraz może czas pomyśleć, jak je przekonać żeby zostały co ? - oparłem się plecami o kant parapetu i założyłem ręce na piersi.



_____________


Miło się czyta, te wasze komentarze aww to dodaje motywacji ♥
Przy okazji 2 małe pytanka 
1 Czy chcecie aby w opowiadaniu pojawiały się gify/zdjęcia ?
2. Czy chcecie sceny +18 ?
PS. Jeśli chcecie być informowani na TT lub na asku zostawcie swoją nazwę lub link.

Savanna i Pandzia ♥ 

Przy okazji zapraszamy na ask :*

http://ask.fm/MarionettesOfWar

piątek, 27 grudnia 2013

Post.

Został stworzony ask bohaterów :D
Będziecie mieli możliwość zadawania pytań ( do nich samych lub kiedy rozdział :D )
Więc cóż
Welcome in hell



Savanna i Pandzia ♥ 

Zaczarowani