niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 2

- Pozwoliliście im uciec ?! - usłyszałem wrzask ojca. Chodził w te i z powrotem. Siedziałem z Liam'em na fotelach. Podpierałem głowę na ręce i przymknąłem oczy.
- Tato same uciekły. - wzruszyłem ramionami.Ojciec zatrzymał się. Rozczochrał włosy palcami i czekał. Patrzył na nas jak na osoby nie z tej ziemi. Co jak co ale on potrafi wystraszyć jednym spojrzeniem.
- Macie je znaleźć i przyprowadzić - oznajmił i kazał nam wyjść. Przewróciłem oczami i wyszedłem zaraz za brunetem. Po drodze każdy lekko kiwał nam głowami.
- Dlaczego my jesteśmy jego " pierworodnymi" synami ? Nawet nie mamy tak samo na nazwiska ! - warknął wkurzony. Pokręciłem głową sam nie wiedząc tego. Przeszliśmy przez kilka korytarzy.
- Louis jak miło Cię widzieć - powiedziałem do przyjaciela, który siedział na kanapie i oglądał telewizję.
- Czego potrzebujesz ? - zapytał nie odrywając wzroku od ekranu. Podszedłem trochę bliżej. Rzuciłem mu na kolana zdjęcia Danielle i Jade. Spojrzał na mnie
- Masz je znaleźć i tu przyprowadzić. - dobitnie mu to powiedziałem i wyszedłem.
Wszedłem do swojego pokoju, gdzie czekała na mnie Amelia.
- Po co chcesz ją tu sprowadzić ? - zapytała rozprostowując się. Wzruszyłem ramionami - i tak Adam powie jej prawdę.
Przysunąłem sobie wzrokiem szklankę ze świeżą krwią. Zatopiłem w niej usta wypijając całość.
- Są mieszane. Co w tym złego żeby pożyły chwilę u nas ? - zapytałem oblizując usta.
- Jak się przyzwyczają to wraz z Tony'm Cię własnoręcznie zabijemy. - Wyszła z mojego pokoju trzaskając głośno drzwiami. Pokręciłem głową wypuszczając powietrze. Położyłem się na wielkim łożu zamykając oczy. Słyszałem wyraźnie każdy krok, każde błaganie o życie aniołów. Każdy pisk kobiet, każde skrzypienie łóżek czy chodzenie "diabelskich" dzieci. Wtuliłem się w kołdrę przyciągając ją do siebie. Chwila odpoczynku każdemu się należy.

~*~
(Jade)
Weszłam do wielkiej biblioteki na końcu wielkiego zamku. Przeszukiwałam półki. Przeskakiwałam przez regały w poszukiwaniu odpowiedniej księgi.
- Jesteś - szepnęłam do siebie i wyjęłam książkę o Demonach.
- Jade Amelio Thirlwall ! - usłyszałam krzyk mojego ojca Wyłoniłam się zza regału.
- Tak ojcze ? - zapytałam zachowując całkowitą powagę. Delikatnie za pomocą magii odłożyłam księgę. - Czy coś się stało ojcze  ?
- Nie skarbie tylko zastanawiałem się co tutaj robisz. - podszedł bliżej mnie. Zaczął rozglądać się po okładkach książek. - Czego szukałaś?
- Niczego. - skłamałam. Niegrzecznie z mojej strony. Nie umiem kłamać więc ojciec w każdej chwili może mnie przejrzeć. I tak już wkopałam się całkowicie stojąc w dziale Demonów.
- Córko... - zaczął poważnym tonem. - Kłamstwo to nie specjalność aniołów , wiesz o tym dobrze.
- Ale tato ja nie kłamię. - nie utrzymywałam kontaktu wzrokowego z aniołem. Potrafimy wyczytać z oczu prawdę, wszystko co jest ukryte wewnątrz nas. Każde uczucie towarzyszące naszemu nastrojowi.
- Łżesz! - wykrzyknął. Po moich plecach przeszły nieprzyjemnie ciarki. Nie znałam go od tej strony.
- Och tak ? - zapytałam gniewnie wpatrując się w niego - więc powiedz mi kim jestem !
- Kim jesteś ? - zapytał przymrużając oczy, miał mocno zaciśniętą szczękę - Jesteś aniołem. - wypowiedział te słowa z dumą.
- Dlaczego ja i Danielle mamy czarne skrzydła ? - zadałam mu kolejne pytanie - Inne anioły mają białe ! - wykrzyczałam. Wystraszył się lekko. Podał mi jedną z wielkich ksiąg. Do biblioteki wpadła matka Dan i ona sama.
- Adamie co tutaj się dzieje ? - zapytała zmartwiona - Słyszałam krzyki.
- Ciociu Anabell. - uśmiechnęłam się do mamy Dani. - Miło Cię widzieć.
- Co się dzieje? - brunetka dosiadła się do mnie. Akurat miałam otwartą książkę na odpowiedniej stronie.
- " Związki  pomiędzy aniołami , a demonami ciemności zdarzały się nie raz. - przeczytałam na głos. - Dzieci z takich par były wyjątkowe w każdym calu. Specjalizowały się ogromną wiedzą i siłą , a przede wszystkim zdolnościami magicznymi. Nadnaturalni poprzez taką łączność genetyczną , charakteryzowali się mieszaną krwią i czarnymi skrzydłami."
Zamilkłam. Spuściłam głowę , zamykając okładkę z trzaskiem. Więc to prawda.
" Tak to prawda jesteś mieszańcem " - odpowiedział nie znany mi dotąd głos w mojej głowie. Nie należał do nikogo z obecnych. Do kogo on należy ?
- Więc to prawda? - spytałam cicho. Spojrzałam na Danielle. Jej oczy wypełnione były zdziwieniem , lecz przeważał nad nim ból. Rozsadzał każdy zakątek ciała, przenikając przez każdą część naszego organizmu, wsiąkając w kości i przepływając wraz z krwią i limfą. Dlaczego nie powiedzieli nam prawdy?
 - Chcieliśmy was chronić. - w mojej głowie rozbrzmiał głos taty.
- Nawet nie macie pojęcia jak nas zraniliście. - wtrąciła przyjaciółka. - Chcieliśmy was chronić. Tak. Jasne. Zrobilibyście to , gdyby mój ojciec , a Jade mama by żyli.
- Jeszcze jest coś... - Anabell zerknęła na ojca. - Oni żyją.
- Wprost cudownie! - krzyknęłam. - Idealnie! Całe życie nas okłamywaliście, mówiąc , że wasze połówki zginęły w wojnie z demonami. Nawet nie wiem jak nazywa się moja ŻYJĄCA rodzicielka.
Przy ostatnim zdaniu ściszyłam głos. Zaciskałam mocno pięści. Paznokcie wbijały się w moją skórę.
- Amelia. - szepnął mój tato. Myślałam, że się przesłyszałam. Jak to możliwe do jasnej cholery !
- Co? - zmarszczyłam brwi skoncentrowana.
- Twoja mama ma na imię Amelia. - rzekł patrząc na mnie swoimi brązowymi oczami.
- Ja mam tak na... - zaczęłam, kłócąc się sama ze sobą wewnątrz siebie.
- Chciała , żebyś miała po niej pamiątkę w razie czego. - pokiwał głową i zaczął się zastanawiać.
- W razie  czego? - zdziwiłam się, byłam całkowicie zdezorientowana.
- Nie udawaj głupiej. - warknął, rozdrażniony. - Ona jest Demonem. W każdej chwili może zostać rzucona w rów , lub zabita!
- Jade? - Dani pociągnęła mnie za skrzydło. - Wracajmy do domu.
- Nie skończyłam. - odrzekłam, rozciągnęłam skrzydła na dwa metry.
- Nie warto. - przyjaciółka kontynuowała. Poddałam się. Zamknęłam oczy teleportując się do wspólnego mieszkania.
- Musimy wrócić po samochód. - ogłosiła Danielle. Kiwnęłam głową kierując się do kuchni. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
- Jasne , że tak! - zajrzałam do lodówki. - Tylko , głodna jestem.
- Pójdziemy do Nando's. - zaproponowała brunetka. Szybko zamknęłam urządzenie , wybiegając z domu. Usiadłam na murku czekając na roześmianą przyjaciółkę. Zamknęła drzwi , podchodząc żwawym krokiem do mnie.Zeskoczyłam z barierki , dołączając do poruszającej się Clarie.
- Jak twój ojciec się nazywa? - zapytałam , gdy przechodziłyśmy przez pasy. Minęłyśmy kilka aniołów , a nawet jednego "mieszanego".
- Tony. - odparła , uśmiechając się półgębkiem do jakiegoś chłopaka. - A co?
- Nie  tylko tak pytam. - odpowiedziałam pospiesznie.  Skręciłyśmy w lewo , dochodząc do kawiarenki. Weszłyśmy do niej siadając przy pierwszym lepszym stoliku. Poprawiłam skrzydła , wygodnie opierając się o oparcie krzesełka.
- Zamów dwie capuccino i ciasto drożdżowe. - uśmiechnęłam się szeroko. Dziewczyna stanęła w kolejce , ja natomiast zaczęłam rozglądać się po wnętrzu lokalu. Ściany koloru ciemnego brązu , gdzieniegdzie kremowe "wyrostki". Ozdabiają je także wielokolorowe obrazy. Po lewej stronie pomieszczania stoi kominek , okrążony kanapą. Cały budynek jest nie za duży , ani nie za mały.
- Cześć.Mogę się dosiąść? - moje skanowanie "terenu" zostało przerwane , przez ciepły głos. Podnosiłam głowę. Uf. Człowiek. Miał morskie oczy, czekoladowe włosy w nieładzie i był nieziemsko przystojny.
- Ale dużo stolików jest wolnych. - machnęłam ręką.
- Wolę dosiąść się do pięknej dziewczyny niż siedzieć sam. - uśmiechnął się , puszczając mi oko. - To co?
- Jasne. - bąknęłam zawstydzona. Brunet zajął krzesło obok mnie , wyciągając nogi pod stołem.
- Tak poza tym jestem Louis. - podał mi dłoń. Kiedy podałam mu moją przybliżył ją sobie do ust , składając na niej całusa.
- Jade. - odparłam zapewne zalewając się różem.
- Jeste... - Danielle podeszła do nas z tacą. - tem. Kim jesteś?
- Louis. - ucałował dłoń mojej przyjaciółki. - Zauważyłem twoją koleżankę to postanowiłem podejść. Czy to źle?
- Nie wcale. - mruknęła pod nosem Dani. Szturchnęłam ją łokciem. - Nie Louis. Nic się nie stało.
Widziałam jak wymusza uśmiech.
- Tak się zastanawiałem , może dacie się zaprosić na obiad do mojego przyjaciela? Powinien zaraz tutaj być. - spytał bez ogródek.
- Dlaczego nie? - pokiwałam głową , upijając łyk kawy.
- Jade co ty wyprawiasz?! - krzyknęła Danielle do mnie w myślach. - To nierozsądne.
- Może masz i rację.
- Wiesz co Louis... - poprawiłam włosy.
- Mów mi Lou. - uśmiechnął się zawadiacko.
- Lou...- miałam mu powiedzieć , że jednak zrezygnujemy , gdy ujrzałam na parkingu Demony. Ci sami co próbowali nas złapać. Liam i Niall.
- Dani. - przerażona , połknęłam formującą się gulę w gardle. - Nie odwracaj się.
- Co? - podniosła brwi do góry.
- Demony na ulicy. Tamci z Centrum. - zamknęłam oczy - Zwiewamy na trzy. 
Zaczęłam odliczać. Zerwałyśmy się z siedzeń przewracając stoliki. Wpadłyśmy na drzwi wybijając szyby. Odwróciłam się. Widziałam jak tych dwóch biegnie za nami.
- Nie uciekniemy - zdradziłam zmartwiona- zrób coś cholera ! 
Dziewczyna zatrzymała się i złapała mnie za rękę. Po chwili przeniosłyśmy się jakiegoś pomieszczenia.
Rozglądnęłam się, spojrzałam pytającym wzrokiem na przyjaciółkę. W rogu razem z nią zobaczyłam dwie postacie. Wyszły z ciemności stając przed nami.
- Mama ? - zapytałam szeptem. Pokiwała twierdząco głową. Powoli podeszła do mnie kładąc mi rękę na policzku. Poczułam jakby świat się na chwilę zatrzymał. Jakbym stała tylko ja i Ona. Usłyszałam głośny trzask drzwi.
- Poszło szybciej niż myśleliśmy Niall - usłyszałam głos za sobą. Rozprostowałam skrzydła i odwróciłam się w ich stronę.
- Chcesz mnie zabić ? - zapytałam przechylając głowę na bok - W sumie nie dziwie Ci się. - zaśmiałam się melodyjnie przechodząc obok nich. Przejechałam ręką po jego brzuchu. Materiał zmieniał powoli kolor z białego na czarny. - Szkoda, żeby taki ładny Demon ucierpiał co ? - zapytałam zaczepnie przechodząc pomiędzy nimi. Zakryłam sobie twarz skrzydłem i przysunęłam usta do ucha blondyna. - Przykro mi, ale nie sądzę aby moja krew była tak dobra. - Odsunęłam się od nich uśmiechając.
- Wow dziewczyno zadziwiasz mnie - usłyszałam głos Dani - jak ty to ? 
- Nie wiem ale wow. - odparłam sama sobie dziwiąc. - Kto stoi za Tobą ? - spytałam ostrożnie.
- Mój tato. Niezłe z niego ciacho co ? - zachichotała. 
- Jade , skarbie...- moja mama pociągnęła mnie za czarne skrzydło. - Jesteś taka piękna. Widziałam Cię z 19 lat temu.
- Opiekowałaś się mną? - zdziwiłam się.
Pokiwała głową. Na moją twarz wpłynął ciepły uśmiech.
- Dokładnie po roku czasu , wypędzono mnie jak i Tony'ego do Otchłani.
- Gdzie my dokładniej jesteśmy? - spytała Danielle.
- W Otchłani. - rzekł ojciec mojej przyjaciółki. - A dokładniej w pokoju Nialla.
- Dlaczego oni nas gonili? - zapytałam. - Chociaż wiesz nie odpowiadaj...wujku. Nie chce wiedzieć.
- A pro po gdzie ich wywiało? - Peazer zaczęła rozglądać się po pokoju. Mimo panującej tam ciemności , drobne stróżki światła "latały" po ścianie.
- Nie chcieli nam przeszkadzać. - moja mama usiadła na łóżku. Rozłożyłam zdrętwiałe skrzydła. Pomachałam nimi kilka razy , zwijając je na plecach. - Jesteśmy wam winni wyjaśnienia , prawda?
Zerknęłam na Danielle.
- Mów mamo. - szepnęłam.



~*~
(Liam)
- Niall. Nie sądzisz, że to było odważne co zrobiła ta dziewczyna ? - zapytałem przyjaciela. Przystanąłem przy oknie. Blondyn rozłożył się na moim łóżku zdejmując wcześniej czarną koszulkę, i wziął sobie moją.
- Było i to cholernie. Jak ona miała na imie ? - zapytał mnie głęboko wzdychając. Wziąłem szklankę z krwią i wódką, przyłożyłem do warg i wypiłem.
- Jade, a ta druga to Danielle - odparłem przecierając usta. Otchłań powoli zasypywana była śniegiem. Każdy myśli, że ona jest taka ciemna nie prawda.
Otchłań - jest jak ziemia tylko tyle, że nie ma tutaj ludzi. Chyba, że ich sami tutaj sprowadzimy.
- Liam. - zajrzałem przez ramie na Demona - gorąca była nie sądzisz ? I te jej czarne gładkie niczym aksamit skrzydła. - wymruczał zamykając oczy. Pewnie teraz wyobraża sobie ją i te jej "czarne, niczym aksamit skrzydła "
- Wiesz co ... Ty to jednak głupi jesteś braciszku - rzuciłem w jego kierunku butelkę. Złapał ją i wypił duszkiem jej zawartość.
- Była gorąca. Liam to jej spojrzenie i tej jej dotyk - wymruczał i przejechał dłońmi po włosach.
- Fantazje erotyczne zostaw na koniec teraz może czas pomyśleć, jak je przekonać żeby zostały co ? - oparłem się plecami o kant parapetu i założyłem ręce na piersi.



_____________


Miło się czyta, te wasze komentarze aww to dodaje motywacji ♥
Przy okazji 2 małe pytanka 
1 Czy chcecie aby w opowiadaniu pojawiały się gify/zdjęcia ?
2. Czy chcecie sceny +18 ?
PS. Jeśli chcecie być informowani na TT lub na asku zostawcie swoją nazwę lub link.

Savanna i Pandzia ♥ 

Przy okazji zapraszamy na ask :*

http://ask.fm/MarionettesOfWar

5 komentarzy:

  1. Jeest!! Świetny rozdział!! Mam jedną prośbę mogła byś pisać z kogo perspektywy jest pisany dany tekst bo czasem trudno się połapać. Życzę Szczęśliwego Nowego Roku. XoXo

    OdpowiedzUsuń
  2. odpowiedź do obu pytań : TAK !! ;) rozdział był super ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski ;) czekam na następny :-D odpowiedź na jedno i drugie pytanie .... Oczywiście że TAK !!! <3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. zajebisteee!!! co do pytań.. 1. tak a 2 obojętnie.. xd

    OdpowiedzUsuń
  5. ŚWietny <3
    A co do pytań:
    Nieogranicamy twojej wyobraźni ;)
    Czekam na następny rozdziaał

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani