sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 5

Śmierć może być przyjemna jeśli jej chcemy.
Przejście na drugą stronę może nam pomóc.
Istnienie dobra i zła jest tylko wyborem.
Kiedy widząc spadającą gwiazdę myślisz życzenie nie koniecznie jest to "gwiazda "
Może być to meteoryt lub po prostu niewidzialny Anioł lub Demon Ciemności.
Istnienie porównuje się jako szansę na lepsze życie, które czasami zmienia się
w coś innego niż " szansą na lepsze życie "
Ale może poznajmy trochę inną stronę magii ?

Dzień 3 Męczarni W Otchłani 

(Niall)
Gorąco bijące od drugiej osoby było przyjemnie, inne, odmienione. Powolnie podniosłem głowę i ujrzałem brunetkę leżącą na mojej klatce piersiowej i oddychającą równomiernie. Promienie słoneczne wpadały przez okno i budowały różne wzory na ścianie i suficie.
- Jadey wstawaj - wymruczałem do ucha brunetce. Wgłębiła bardziej twarz w kołdrę odrywając się od hałasu i światła. - No proszę Cię. - szturchnąłem ją lekko.
- Odwal się Niall. - walnęła mnie skrzydłem po twarzy.
- To bolało - mruknąłem smutny. W zamian za moje marudzenie przesunęła dłonią wzdłuż mojego boku. Zamruczałem, kiedy składała delikatne pocałunki. Przygryzała skórę i pozostawiała po sobie ślady w postaci malinki.
- Pasuje ? - zapytała pochylając się nade mną. Przysunąłem ją unosząc i usadawiając na moich biodrach.
- Nie licz na to. - zeszła ze mnie i odeszła w stronę okna. Ciche warknięcie wydobyło się z mojego gardła. Wyczłapałem z łóżka i po cichu podszedłem do Thirlwall. Przytuliłem ją od tyłu. Zacząłem obsypywać jej szyję mokrymi pocałunkami. Złapała mnie za kark odwracając się przyległa do mnie ustami. Pocałunek był pełen pożądania i podniecenia. Zasłoniła całe okno czarnymi skrzydłami.  Rozsunąłem jej nogi stając pomiędzy nimi. Powoli wsuwałem ręce pod jej koszulkę kiedy drzwi od pokoju otworzyły się z hukiem. Dziewczyna spięła się i odepchnęła mnie od siebie.
- Cześć Louis - uśmiechnąłem się lekko, chwyciłem koszulkę leżącą na boku.
- Siemka gołąbeczki. - uśmiechnął się szeroko. - Widzę , że przeszkodziłem.
- Nie. - wydukała Jade , składając skrzydła. - Wcale.
- Fajne malinki Bro. - zaśmiał się brunet. - Sam sobie zrobiłeś?
- Spierdalaj Tommo. - wysyczałem , przekładając bluzkę przez głowę. Podszedłem do Jade, łapiąc ją za rękę. - Jest jakiś konkretny powód dla którego wszedłeś do mojego pokoju?
- Idziecie na spacer? - zapytał. - Li i Danielle śpią , to pomyślałem o was. Nigdy nie byłaś w Otchłani , nie?
- Jak mogłabym być? - zaczęła wymachiwać rękoma. - Zostałabym pożarta....przez was.
- Podobałoby Ci się. - szepnąłem jej do ucha, przygryzając płatek. Przewróciła oczami , podchodząc do mojej szafy. Otworzyła ją wyjmując z niej ubrania.
- Idę się przebrać. - rzuciła na odchodne wchodząc do toalety.
- Niall czy ty jesteś poważny? - zaczął przyjaciel. - Nie rób jej nadziei.
- Nie robię. - odburknąłem. - Poza tym Co Cię to interesuje?
- Pamiętasz co Amelia mówiła? - zagroził. Przewróciłem oczami na jego zbędny komentarz. Jak się zauroczy to i się od uroczy. Proste i logiczne. Wyszła z łazienki przebrana. Rzuciła koszulkę, która służyła jej za piżamę na łóżko. Związała włosy w wysokiego kucyka. Louis wpatrywał się w nią jak zaczarowany. Wysunąłem do niej rękę. Uśmiechnęła się i ją chwyciła.
- Idziesz z nami czy co ? - zapytała, przewiercając go wzrokiem. " Sto sposobów Louis" - usłyszałem jej myśli i wybuchnąłem śmiechem. Przymknęła powieki i wzięła głęboki oddech.
- Sorry Lou muszę z nią porozmawiać więc pójdziemy już - pociągnąłem dziewczynę. Kąciki jej ust drżały. Rozbawiłem ją, spławiając Tommo. Wsunęła kurtkę na ramiona i uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. Zatrzymała się kilka kroków za mną pod pretekstem zawiązania buta. Po chwili poczułem ciężar na plecach.
- Wio koniku - położyła ramiona na moich barkach. Przeszliśmy przez mnóstwo śniegu, aż stanęliśmy na pograniczu
- No aniołku ty pierwsza. - ponaglałem ją. Ostrożnie stawiała każdy krok, aż w końcu odnalazła się w najpiękniejszym miejscu w całej Otchłani. Zrzuciła z ramion kurtkę i zaczęła biegać między kwiatami. Lekki wiatr wiał i zwiewał jej włosy. Ukucnęła zbierając parę kwiatków, a potem spokojnym krokiem ruszyła w moją stronę z wiankiem.
- Oficjalnie mianuję Cię moim koniem, który będzie na każde moje wezwanie każdego dnia. Obiecujesz ? -zapytała. Obniżyłem głowę i powiedziałem jedno słowo.
- Obiecuję. - założyła na moją głowę ozdobę i klasnęła w ręce. Najlepiej rozpoczęty poranek jaki kiedykolwiek miałem.

~*~

(Danielle)
Poczułam jak coś ciężkiego ląduje na mnie. Otworzyłam oczy, przecierając je. Ciężko było mi oddychać.
- Liam , zejdź ze mnie. -szepnęłam , szturchając go lekko.W odpowiedzi mruknął coś pod nosem.
- Ważysz swoje. - wydusiłam. Wymruczał jakąś mało konkretną odpowiedź i przysunął moje ciało do siebie.
- Śpij dalej. - polecił. Przewróciłam oczami , odklejając ręce chłopaka od mojego ciała.
- Wstajemy. -zarządziłam. - Pokażesz mi Otchłań.
- Po co? - otworzył oczy , bacznie mnie obserwując.
- Chce ją po prostu zwiedzić. - wzruszyłam ramionami. - Czy to problem zabrać mnie na spacer?
- Nie. - zaprzeczył , mierzwiąc włosy. - Mi pasuje.
- To dobrze. - uśmiechnęłam się szeroko. Wstałam przeciągając się. Podeszłam do szafy , wyciągając z niej ubrania. Weszłam do łazienki , przebierając się. Przeczesałam swoje loki , przemywając twarz wodą.
- Jestem gotowa. - ogłosiłam, wracając do pokoju. Wzięłam poduszkę leżącą na podłodze i cisnęłam nią w Liama. - No wstaawaj !
Przekręcił się na drugi bok i wymruczał kilka przekleństw. Przeszłam na drugą stronę łóżka. Pogłaskałam jego policzek przejeżdżając po włosach. Musnęłam jego usta. Odsunęłam się kawałek i zobaczyłam jak chłopak otwiera zaspane oczy. Przetarł je i spojrzał na mnie.
- Leniwiec - zaśmiałam się i podeszłam do okna.
[...]
- Gdzie idziemy ? - zapytałam 10 raz kolei. Chłopak zrezygnowany pokręcił głową i stanął.
- Jesteśmy - pokazał ręką abym przeszła. Ujrzałam piękne miejsce całe w odcieniach czerwieni, różu i jasnego zielonego. Wszystkie barwy porastały jakąś budowlę. Wyglądała na starą z łukami w stylu gotyckim. Ramy pozostałości po witrażach. Niebo pokryte lekkimi chmurkami. Sama w sobie pozostałość przypominała kawałek jakiegoś zamku.
- Wow. - wydusiłam. - Ślicznie tutaj jak na Otchłań.
- To nie piekło. - odparł. - Każde miejsce ma swoje plusy jak minusy.
- Przyznam , że już mi się podoba. - uśmiechnęłam się lekko. - Możemy gdzieś usiąść?
- Okno. - kiwnął głową. Zasiadłam na ruinie , przyciągając kolana do siebie. Chłopak , oparł się obok mnie plecami.
- Danielle powiedz mi coś o sobie. - Liam przerwał niezręczną ciszę. Wypuściłam powietrze , mówiąc:
- Jestem Danielle Peazer i mam 20 lat. Interesuje się magią , tańcem i gotowaniem. Jestem miła , pogodna oraz pomocna.
- Zapomniałaś dodać , że skromna. - zaśmiał się. Prychnęłam rozbawiona.
- I to chyba tyle. - wzruszyłam ramionami. - Coś jeszcze?
- Singielka? - wypalił. Przewróciłam oczami.
- Tak Romeo. - Jestem wolna i nadal czekam na tego jedynego.
Nie koniecznie na białym koniu.
Nie musi być rycerzem.
Powinien być dla mnie.
Ze mną.
Po prostu być. Odwróciłam głowę i napotkałam zmartwione spojrzenie bruneta. Czekaj ZMARTWIONE ?
Uśmiechnęłam się lekko i zmieniłam pozycję. Wyciągnęłam nogi przed siebie.
- Więc studiujesz coś ? - zadał kolejne pytanie.
- Nie, ale chciałam niestety ta na górze nie wyraziła zgody na to bo jestem jaka jestem - przewróciłam oczami. Chłopak zaśmiał się dźwięcznie. - ile jest takich miejsc jak to ?
- Wiele. Jesteśmy w Otchłani gdzie wszystko istnieje, a lawa nie jest gorąca. - wzruszył ramionami.

~*~

(Zayn) 
Krzyczałem na siebie w myślach. Jak mogłem być tak głupi i pozwolić jej wtedy odejść. To ja bym był na miejscu Nialla. Wolałbym aby to na mnie wpadła lub cokolwiek innego. Aby to mnie pierwszego poznała. Gwałtownie wstałem z kanapy na której siedziałem. Muszę coś wymyślić. Ona będzie moja. Zatrzepotałem skrzydłami ze złości. Warknąłem pod nosem.
- Siema stary. - przywitał mnie Louis. Prychnąłem pod nosem. - Co jest?
- Nic co mógłbyś zrozumieć. - odparłem. - Gdzie dziewczyny?
- Liam i Niall się nimi zajęli. - zaśmiał się. - Już chyba wiem o co chodzi. Słodziutka , malutka Jadey niestety przebywa poza pańskim zasięgiem panie Malik.
Walnąłem go skrzydłem.
- Nic Ci do tego. - syknąłem, łapiąc go za koszulę. Brunet tylko się zaśmiał. - Gdzie ona jest?
- Na spacer wyszli. - wzruszył ramionami. - Nie sądzę , aby była tobą zainteresowana.
- Nie znasz jej. - odpowiedziałem.
- Ale znam Nialla. - walnął się na sofę. - On ma już ją w garści. Uwierz.


____________________

Więc tak sama nie wiem skąd wziął się zdechły kot. :D 
Hahah tak wyszło :P 

P & S 

ask.fm/MarionettesOfWar 

2 komentarze:

  1. Znalazłam tego bloga przypadkiem i jestem naprawdę zadowolona, że na niego trafiłam! Bardzo ciekawa fabuła, taka inna, oryginalna... Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. xx

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani